Ja właśnie wróciłam z Tatr, gdzie nosiłam 3,5-miesięczną córę zachustowaną z przodu. Co było o tyle trudne, że nie widziałam swoich stóp, a to nieco przeszkadza przy zejściach. Traski robiliśmy lajtowe, bo i Młoda w chuście, i starszak pierwszy raz sam na nogach
Najwyższy szczyt zdobyty - Sarnia Skała (1377 mnpm). Dwie panie bardzo chciały mnie podtrzymywać na zejściu, a potem coś tam szeptały między sobą, pewnie o tym, jaka to ja nieodpowiedzialna jestem.




Odpowiedz z cytatem