Tak sobie pomyślałam, że w zasadzie nie musze już kupować więcej chust. W niedużym stosiku nie mam jakichś wyrafinowanych unikatów, ale chwilowo nie przychodzi mi już nic nowego do głowy.
Ok, być może ta nirwana potrwa przez miesiąc a potem znów ogarną mnie żądze.
Na razie jednak chusty, które bym kupiła z miejsca, nie istnieją:
-oberżynowa karma 3,7
-nautilus z jedwabiem, ale jeszcze nie wiem w jakim kolorze.
Macie jakieś swoje nieistniejące marzenia?