Pierwsze "chusty" o jakich usłyszałam to były torby bebelulu i premaxx i byłam właściwie na 100% zdecydowana kupić jedną z nich. Na szczęście spotkałam koleżankę, która miała bebelulu i powiedziała mi, jak bardzo jest z niej niezadowolona.
Zaczęłam czytać i zdecydowałam się na Nati Kalahari - kolory nie do końca moje, ale to wynik kompromisu z mężem, bo i on chciał nosić. No i nie zamotał się ani razu... Nati bardzo mi pasuje, mam już zresztą kolejną, i cieszę się, że od niej zaczynałam/zaczynam, bo dobra z niej chusta - nie zniechęciła mnie do noszenia, wręcz przeciwnie. Szukam kolejnych, bo przecież wiosna idzie...