Dopisałam trochę w parentingowym wątku. Czasem bywa tak, że to samo słowo dla różnych ludzi ma zupełnie inne znaczenie. Tak było i teraz: wszyscy piszą "chusta", a okazuje się, że niekoniecznie wszyscy mają to samo na myśli...
Czasem trzeba zacząć od początku, ustalić wspólny język i dopiero wtedy można się dogadać. I to tak działa zawsze i wszędzie, zarówno jeżeli chodzi o negocjacje międzypaństwowe, rozmowy o chustowaniu jak i dogadywanie się z własnym mężem![]()