ooo, Lackowa, mniam...
Jak prowadziłam obozy w Niskim to najpierw towarzystwo tam puszczałam, było zawsze hardkorowo, z Wysowej następnego dnia odjeżdżały do domu mięczaki albo paczki z niepotrzebnymi rzeczami z plecaków, i miałam grupę do zadań specjalnych... Ale małpa ze mnie...![]()