Ja dosyć często używałam wózka spacerów do parku. Do tej pory było fajnie, bo młody zazwyczaj w wózku automatycznie zasypiał, a ja mogłam posiedzieć na ławeczce, poczytać lub poopalać się. No, ale ostatnio coś się małemu odwidziało i za każdym razem kiedy muszę nieść płaczące na całą ulicę dziecko i pchać jednocześnie pusty wózek, żaluję, że jednak nie zostawiliśmy tego żelastwa w domu Zakupy, wypady do miasta i jakikolwiek kontakt z komunikacją miejską to tylko chusta. Do tej pory nie wyobrażam sobie jak zaaldować wielką gondolę do tramwaju. Poza tym, żeby wywlec wózek z wózkarni, ładuję małego do kółkowej. Myślę, że będziemy używać wózka coraz mniej, no ale musi być, bo babcie dosyć często zabierają młodego na spacerki.