U nas też wózek się przydaje. Wyjeździł się nim starszy, służył jako łóżeczko w czasie całonocnych podróży pociągiem w góry, Młody sypiał w nim na spacerach (był czas, że tylko takie drzemki nam się udawały a w domu za nic).
Maciuś za bardzo w wózku leżeć nie lubi, taki chuścioch się z niego zrobił
Tylko, że duży jest i czasem ciężko. Zabieram wózek na spacer i najczęściej wygląda to tak, że synek w chuście a ja pcham wózek wypełniony zakupami - wolę jednak tak niż 9,5 kg dziecka z przodu a na plecach zakupy. Poza tym przydaje się kiedy trzeba Małego przewinąć. No i w upały, kiedy bardzo krzyczał w wózku, szukałam cienia, tam go motałam, dreptałam aż usnął, przekładałam do wózka i dopiero wynurzałam się z cienia i szłam dalej.
Ale kiedy mam pojechać gdzieś sama (czyt. bez męża) komunikacją miejską, to tylko chusta.



Odpowiedz z cytatem




.

.
Ten odziedziczony jeździ na spacery - najpierw gondola, teraz jako spacerówka. Ma przeogromny kosz na.... mamine zakupy, chustę, ubranka, pieluchy.... itp. Uwielbiam nosić Młodą - w chuście jest z nami na większych zakupach, na lataniu po różnych urzędach, lekarzach.... ale nie wyobrażam sobie życia bez wózka.... Tak jak dziewczyny pisały: upał, mniejsza dyspozycja, daleki spacer połączony z zaglądaniem do ulubionych sklepików... no i wiadomo, babcia, dziadek - nie dadzą się zachustować 
M. X.08 

. Jest leciutka i świetnie się sprawdza do usypiania dzidzia w domku. Nie możemy nosić się w upały , bo mały później cały zsypany potówkami. Wózek jest teraz niezastąpiony. Chustujemy się dopiero wieczorkiem , jak upał zelżeje





). Kiedy jedziemy na tzw. miasto to nigdy nie braliśmy wózka, bo wygodniej z chustą tudzież MT -wtedy nie straszne nam żadne krawężniki, schody itp.

