Mój mąż dzisiaj w pracy, przy rutynowej rozmowie o naszym przyszłym dziecku zakomunikował swoim koleżankom z pracy, że my wózka mieć nie będziemy, tylko chusta. Na to one na niego napadły, że jak to, że to nie zdrowo (nie podając żadnego sensownego argumentu), jak będę wystawiać dziecko do ogrodu, itp. Mój mąż dzielnie odpierał ataki ufając mojemu postanowieniu, a przy okazji ciesząc się z oszczędności. No szkoda gadać, to już moja mama jak się dowiedziała, że wózka nie będzie, to przyjęła to normalnie, tylko sobie wymarzyła, że będzie latać po Spocie z wózkiem, ale będzie musiała przeżyć.