Pojechaliśmy sobie na jeden dzień do Wisły połazić po górach; z dziesięciomiesięczną Igą w chuście zdobyliśmy Baranią Górę
Ponieważ pogoda była niepewna, więc zeby móc szybko zarzucić kurtki w razie deszczu, początkowo niosłam ją w kieszonce:
Po krótkim postoju na trasie gwałtownie się pogorszyła pogoda, więc na szybko się motałam i zakładaliśmy kurtki; ponieważ Iga w pewnym momencie zasnęła, nie mogłam jej podciągnąć poziomego panela na główkę, tak jak zwykle to robię, gdy zasypia, więc spała w dziwnej pozycji (nie było jej chyba niewygodnie, bo jak na nią to baardzo długo spała) i była nieświadoma faktu zdobycia szczytu tonącego w chmurach (ta różowa kukiełka w moich ramionach to śpiąca Iga):
Po wizycie w schronisku uznaliśmy, że pogoda się poprawiła i wrzucamy mała na plecy; plecaczek super sprawa, wiązaliśmy go pierwszy raz, czy się nam udało???
Nie mamy niestety zdjęć sprzed drzemki, bo Iga rzecz jasna nie omieszkała zasnąć:
Byliśmy jedyni z taką małą turystką, no i jedyni zachustowani, co wzbudziło ogromne zainteresowanie: ludzie nam zdjęcia robiliMogłam w sumie kase od nich pobierać, nie?? Byłoby na drogi obiad w schronisku, hehehhe
![]()