Krótko napiszę, historia z bliskiego otoczenia.
Dzieci moich znajomych nie jedzą i nie czytają. Dosłownie, ich młoda zesztywniała na myśl o kupieniu książki dla siebie. Je wybiórczo, tak jak reszta rodzeństwa.
U mnie w domu je wszystko jak leci, warzywa mięso kasze, cebule. Czyta książki jak u mnie nocuje. Sprząta, zmywa podłogi, gotuje. Na moje pytanie dlaczego u nas zachowujesz się tak zupełnie inaczej odpowiedziała że u nas to lubi robić. Bo nikt jej nie patrzy na ręce, nie nakazuje, nie kontroluje.
Czasem nadmiar presji wywołuje efekt odwrotny od zamierzonego.
Kiedyś jej mama wpadła niespodzianie, gdy młoda jadła obiad. Akurat nakładała surówkę, mama zawołała Tak, nałóż sobie, nałóż, trzeba jeść warzywa. Nałożyła jedną łyżkę, kiedy zwykle nabiera kopiastą porcję.
Mama tej dziewczynki jest stale z niej niezadowolona. I przy wszystkich to powtarza, że nie sprząta, nie je, nie uczy się. Rok skończyła z czerwonym paskiem, mama i tak twierdzi że tylko fuksem się jej udało. Czasem rodzice widzą dzieci przez dziwny pryzmat. Też trzeba na to uważać.
Hester nie uważam, że Ty jesteś taką mamą. Napisałam to, bo zauważyłam, że niektórzy zaczynają generalizować.