chustopróchno jestem niewątpliwie, pieluchopróchno też (tym bardziej że jeszcze pieluchy gdzieś mi leżą na strychu) może kiedyś sprzedam jako zabytek)
pamiętam właściwie wszystkie wymieniane tu nazwy...
my sporo używaliśmy imse vimse, tots botsów, miałam też baby jungle i lubiłam, miałam baby beehinds, wełniaki, ittibitti, no i były hand made też
babyyetta jakaś się przewinęła ale pamiętam że te akurat dosyć drogie dla mnie były.
ogólnie głownie ważny był dla mnie materiał - bambus, wełna, konopie... nie polubiłam się z frotą i flanelą.
nie pamiętam kiedy ale chyba przy moim średnim (teraz już czterolatku) były też fajne polskie puppi (fajne wkłady różne ale i formowanki i otulacze) i miałam też kilka pieluch od MonikiK
miałam też polskie otulacze bobolider (są dostępne do dziś) i pamiętam że gdy porównywałam z flipem, to stosunek jakości do ceny wypadał zdecydowanie na korzyść bobolidera...
no było trochę tego cudowania - gotowanie, kwaskowanie, płyn do mycia naczyń, lanolinowanie itd.no i te spotkania, oglądanie różnych innych, wymiana doświadczeń
![]()