No to byliśmy na rodzinnych, pierwszych wakacjach, nad Bałtykiem...
Wzięliśmy górę walizek, dwa łóżeczka turystyczne, lekką spacerówkę oraz - jak w temacie - MT i chustę (Nino petrol).
Z góry piszę, że zdjęcia będą ale za dni kilka
Chusta i MT w użyciu były codziennie!
I było nam z tym cudownie. Franek zadowolony, że tata go nosił i, że nie musi dreptać po 5 czy 8 km (bo takie sobie co dzień spacery robiliśmy); Gosia zasypiała przy szumie morza...
Nino było totalnie eksploatowane i zdało egzamin na 5 z plusem.
Chusta służyła jako
- parawan
- zasłonka
- osłonka
- kocyk
- namiot
- hamak
Przed wyjazdem lubiłam mojego petrola, teraz go kocham i nie oddam!
Ogólnie wzbudzaliśmy sensację, raczej pozytywną
Mieliśmy fory u pani z lodziarni, bo bardzo jej się podobały "zakotwiczone" dzieci![]()
Sporo Niemców było i nawet jedna pani wiedziała co mam i powiedziała, że jej córka też nosi w podobnej chuście - tyle zrozumiałam, bo pani generalnie sporo do mnie mówiła ale ja nie kumam niemieckiego...
Acha, Gosia po wakacjach mówi na chustę DIDI
Z niefajnych spraw:
minęłam się z jedną chustonoszką - miała pięknego girasola i okropne wiązanie - przodem do świata - dziecko dyndało...
Niestety nie mogłam z nią pogadać bo akurat obie wisiałyśmy na telefonie![]()