Już dodałam do ulubionych, z przyjemnością będę podglądać relacje z wyprawy. Trzymam kciuki.
Już dodałam do ulubionych, z przyjemnością będę podglądać relacje z wyprawy. Trzymam kciuki.
Brawo!!
Sama chętnie bym się wybrała
POWODZENIA
![]()
ależ Wam zazdroszczę po cichu. Trzymam kciuki no i oczywiście będę śledziła wasze podróże![]()
Powodzenia!!!Też będę podczytywać relacje
![]()
Ania
2008, 2011, 2013, 2018
strasznie zazdroszczę, mam nadzieję, że i nam się kiedyś uda tego dokonać.
świetny pomysł!! też zazdroszczę
piszcie i wklejajcie zdjęcia, będę śledzić z zapartym tchem
I mam pytanie techinczne - jak sobie planujecie poradzić z pieluchami? zwłaszcza w miejscach, gdzie pieluch może nie być w sklepie? bierzecie wielorazówki?
bo pieluchy to jedyny powód, dla którego odkladamy dalsze podróże z Jaśkiem
a może weźcie ze sobą jeszcze chustomt z jakiejś cienkiej chusty? dla mnie to idealna opcja na lato!
Live, Love, Enjoy Life! Always.
Wspaniale, i tak...bez ograniczeń
Zazdrościmy Wam, oj bardzo!
Niech Wam będzie cudownie![]()
Wiktor 27.09.2008
Wspaniały pomysł! Już Wam kibicuję
Ale jeśli chodzi o chustę w tropikach, to nie będzie łatwo. Byłam na przełomie kwietnia i maja w Tajlandii z 13 mcy córeczką, oczywiście wózka nie braliśmy. No i było gorąco. Mielismy ze sobą cienką, bawełnianą kółkową (kangoogoo) i podaegi z bawełny (w ciąży nie mogę wiązać przez brzuch, stąd pomysł poda). I w podzie było nam za ciepło momentami (właściwie wszędzie poza pomieszczeniami z klimą). Kółkowa za to sprawdziła się super (tylko, że na dłuższe dystanse 9 kg na jednym ramieniu nie jest zbyt wygodne).
A co do chust i ich cienkości - w domu mam didymosa elipsy i vatanai maruyamę. Latem w didku bywa nam za ciepło, i wtedy nosimy się w vatanai. Jest cieńsza.
Zdecydowanie mają rację dziewczyny co do wiązań, im mniej materiału na Tobie i dziecku, tym będzie Wam przewiewniej.
Pewnie wszystko już wiecie, ale jeśli będziecie mieli pytania co do różnych naszych patentów na malucha i tropiki, to pisz na pw
A, i jeśli mogę zapytać: jaką planujecie profilaktykę antymalaryczną?
Ostatnio edytowane przez Luthien ; 22-06-2009 o 18:05
Julia - 25.03.2008 i Kubuś - 02.11.2009
"Tak, zorganizowane życie jest najlepsze dla dzieci. Szczególnie, jeśli mogą je sobie organizować same" - Pippi Langstrumpf
Dotarliśmy dziś do Londynu, podróż przebiegła lepiej niż się moglibyśmy spodziewać. Co prawda była może trochę męcząca, ale Pyzula zachowywała się lepiej niż w domu (ale nie zapeszam. Lot prawie cały przespany. Jutro więcej napiszemy bo strasznie zmęczeni idziemy spać.
super, widac jak spi w hopku
czytam z zapartym tchem a Tobie zdrowia
Braciszki Stefan 12.01.2007 . Henryk 22.07.2011
****************************************
Na tym forum też jest dużo osób, które używają wózków
A co do strachu przed wyjściem z małym dzieckiem, to też jestem w stanie w pelni zrozumieć, bo wiem, że dzieci bywają baaardzo nieprzewidywalne. Jeśli na jakimś etapie ich życia, w rodzicach budzi to lęki (np. przed oddalaniem się od miejsc, w których czują się bezpiecznie), to nie ma co tego oceniać. Dlatego nie dziwię się, gdy osoba mająca takie dziecko, wyobraża sobie coś patrząc na sprawę przez pryzmat zachowań wlasnego dziecka.
Życzę udanej wyprawy po Świecie. Przywieźcie piękne wspomnienia![]()
"To zadziwiające ale jesteśmy jedynymi ssakami na świecie które chcą wyrzucić swoje małe z legowiska"
(Prof. Włodzimierz Fijałkowski - twórca Polskiej Szkoły Rodzenia)
Masz na pewno dużo racji w tym co piszesz i ja tego w żaden sposób nie kwestionuje i pisze może trochę z przekory. Bardziej też z takiego powodu, że moja siostra należy do osób którym świat się wali jak za dużo mają zrobić. Chcieliśmy ją np. kiedyś zabrać w góry na tydzień, ale odmówiła bo powiedziała że w domu ma wszystko na miejscu a my sobie nawet nie wyobrażamy ile to pakowania i zachodu (nie mieliśmy jeszcze wtedy dziecka). Przez pierwszy miesiąc nie wychyliła nosa z domu wogóle na wszelki wypadek. Dodam że nie miała ani nadal nie ma żadnych przesłanek żeby sądzić że to w jakiś sposób ryzykowne. Nie chce i jej oceniać ale to trochę taki rodzaj lenistwa z niemoctwem
Co do wózków to również z żartem napisane bo sami jesteśmy również posiadaczami takowego. Pyza szczerze powiedziawszy w chuście do przynajmniej 3 miesiąca wogóle siedzieć nie chciała. A i przed wyjazdem dzienne drzemki ucinała w wózku bo jednak machanie które towrzyszy usypianiu w wózku uznała za niezbędne.
Jak dla nas do tej pory widać taką zależność w trakcie podróży, że Pyza ucina sobie dłuższe i nawet częstsze drzemki. Jeśli zaspokoimy jej potrzeby wyspania to pozatym zachowuje się super i bardzo zadowolona. Głowa na boki jej w chuście chodzi mało sie nie urwieciekawska i uśmiechnięta. Jutro sprawdzian z prawdziwego zdarzenia bo i lot 7 godzin w ciągu dnia. Pyza się nudzić nie lubi więc trzeba będzie chyba tańcować po pokładzie. Zobaczymy. Zdjęcia z Londynu wrzucę jutro z hotelu.
Aha, jeśli chodzi o pieluchy. Mamy paczkę ze sobą. Chyba nie ma kraju na świecie gdzie nie dałoby się ich kupić. Jesteśmy w każdym razie dobrej myśli![]()
Odważnie, ale... zazdroszczę.
Nie miałabym problemu by ruszyć w świat, w przeciwieństwie do mojego Męża
Dobrych wiatrów i braku problemów... z pieluchami (zawsze jakis gałganek mozna podlozyc).
Powodzenia!
EDIT - sadząc po tytule z lodówką - czytaliście WC??? czadowa lektura!
Ostatnio edytowane przez irla ; 24-06-2009 o 23:32
By dziecko się uczyło, To dla dobra sprawy, Wpójmy mu, że Świat, cały, Jest bardzo ciekawy.
Każda dziedzina wiedzy warta jest zachodu. Najlepiej gdy ich pozna, wiele już za młodu.
by Anonim z sieci
Tu i Teraz.
Piękna wyprawa, powodzenia i szczęśliwej podróży![]()
Rozalia( Rozi) mama Patryka 11.2005, Szymona 10.2008, Wojtka 03.2011 i Maćka 06.2019
Ja osobiście nie uważam tego typu wypraw z dzieckiem za ryzykowne. Dokładnie takie same "niebezpieczeństwa" mogą nas spotkać na spacerze przed domem, jak i wędrując po świecie z dala od domu
a moze taki typ człowieka, że ma trudności z podejmowaniem wyzwań... może to nie wynika z lenistwa, tylko z nadmiaru niepotrzebnych obaw.
nie znam Twojej Siostry, więc się nie wypowiem. Może nawet Ona sama nie wie, dlaczego tak jest.
Wiem, ze są ludzie (typowi domatorzy), którym trudno podjąć ryzyko nawet małej wyprawy.
Ja do takowych zdecydowanie nie należę (zbyt często przeprowadzamy się), ale pamiętam, że gdy urodzila sie Antosia, to też w pierwszym miesiącu najbezpieczniej czułam się w domu.
"To zadziwiające ale jesteśmy jedynymi ssakami na świecie które chcą wyrzucić swoje małe z legowiska"
(Prof. Włodzimierz Fijałkowski - twórca Polskiej Szkoły Rodzenia)
To ja się pewnie narażę, ale ja też nie miałabym odwagi. I nie dlatego nawet, ze miałoby sie nam coś przykrego przydarzyć (choroba, itp.),ale ze względu na malucha i jego potrzeby... Mam teraz też takiego półrocznego brzdaca i mi przynajmniej tak się wydaje, ze jemu teraz potrzeba dużo spokoju i stabilizacji. Taki maluch i jego sysytem nerwowy średnio radzi sobie z nadmiarem różnych bodźców i wrażeń. A taka wyprawa, to codziennie inni ludzie, warunki klimatyczne, inne miejsce do spania, jedzenie. Poza tym, zeby nabyć wiele różnych umeijętności ruchowych trzeba miec czas pofikać nuziami, sróbowac swoich sił w samodzielnym siadaniu, chodzeniu, a spędzając czas w podróży, kiedy będzie tyle bodźców, to będzie utrudnione. Wzystko się bez przerwy zmienia, nie ma nic stałego, beziecznego oprócz rodziców. Jesteśmy świeżo po przeprowadzce do innego miasta (360km) i wiem jak bardzo to było stresujące dla malucha i jak tę zmianę odreagowywał. Poradził sobie rzecz jazna dzielnie, ale kosztowało go to sporo.Ja powiem tak, z całym szacunkiem dla pomysłu i potzreb rodziców, to moim zdaniem jest to ryzykowne i trudne nie tylko dla nich, ale przezde wszytskim dla malucha. On nie będzie miał radości z podróżowania i zwiedzania. Jemu to do rozwoju nie jest tak bardzo ptzrebne. To moje zdanie, pewnie zostanę skrzyczana, ze takie radykalne, ale tak właśnie mi serce moje podpowiada. Trzymam kciuki jednak i będę śledzić poczynania podróżników! Powodzenia!
Ale CZAD!!!! Powodzenia! będę śledzić![]()
każde dziecko jest inne. w naszym przypadku taka wyprawa z 6cio miesięczną Antosią też raczej nie bylaby dobrym pomyslem. ale już z 10cio miesięczną nie byłaby problemem.
dzieci się zmieniają.
dużo prwdy jest w tym, co napisałaś. my też nie tak dawno przeprowadzaliśmy się i również te zmiany dały się Antosi we znaki pomimo, że Ona aktualnie jest bardzo towarzyskim dzieckiem i cieszy się, gdy wokół dużo się dzieje.
moim zdaniem, to nikt nie ma tu powodu ani prawa do "krzyczenia".
A to, ze słuchasz własnego serca, jest raczej godne naśladowania niż krytykowania![]()
"To zadziwiające ale jesteśmy jedynymi ssakami na świecie które chcą wyrzucić swoje małe z legowiska"
(Prof. Włodzimierz Fijałkowski - twórca Polskiej Szkoły Rodzenia)
Witajcie,
Dotarliśmy wczoraj do hong kongu. Pyzula, co niewiarygodne, przespała minimum 3/4 lotu. Lotu nie bez przygód bo już jak schodziliśmy do lądowania to to taka turbulencja nami szarpnęła żeśmy podbladli. Nie takie tam zwykłe podrzucanie to było tylko dupnęło samolotem żeśmy zsiedzień mało nie pospadali. Już wiem po co są te pasy na dobrą sprawę bo tak to byśmy pewnie wylecieli (a do tej pory myślałem że one bardziej dla picu są), Nikomu nie życze w każdym razie, ale skończyło się wszystko dobrzeNie wiem czy to ma specjalny związek (pewnie ma) ale był tu jakiś tajfun przed naszym lądowaniem.
Hong Kong to już jest prawdziwy orient. To coś zupełnie innego do czego jesteśmy przyzwyczajeni, ale mimo wszystko jest fascynujący. Tyle ludzi ile tu jest na niektórych ulicach to wprost niesamowite. Fakt jest że białe dziecko wywołuje sensacje i każdy by chciał popatrzeć a to specjalnego zadowolenia po pewnym czasie u Pyzy nie wywołało, ale ogólnie ludzie są fantastycznie mili. Podobnie było w Dubaju zesztą. To jest coś co jest w Polsce niespotykane że ktoś bezintersownie ci pomaga. Podświadomie coś takiego w nas jest (we mnie było na początku no i może jeszcze trochę jest) że wydaje nam się że ktoś zaraz będzie kombinował i chciał żeby mu zapłacić albo wykoleguje nas w jakiś inny sposób. Mniejsza z tym, więcej na blogu bo okrutnie zmęczeni teraz jesteśmy.
Pyza w każdym razie, oprócz tego że spanie jej się trochę poplątało to radzi sobie świetnie i jest ogólnie zadowolona, a nawet zachwycona, bo śmieje się często i do każdego. Ale fakt że tłum olbrzymi ludzi ją trochę denerwował i trzeba było z niego uciekać.