A bywam tu już od jakiegoś czasu
Zatem cosik o mnie: kobieta, żona, mama dwójki chłopaków: trzyletniego Jasia i trzymiesięcznego Maciusia.
Tak sobie myślę, że moja "przygoda" z chustą zaczęła się jakieś... 14 lat temuw drodze na Chojnik w Karkonoszach. Zobaczyłam maleństwo śpiące smacznie w kawałku bardzo kolorowej szmatki przewieszonej przez ramię pewnie taty. To byli, zdaje się, Francuzi. Pomyślałam sobie, że też bym tak kiedyś chciała...
Jakiś czas później poznałam swojego przyszłego męża i love (tu było serduszko)
A trzy lata temu przed urodzeniem Jasia zobaczyłam w sklepie chustę bebelulu i przypomniałam sobie. Zaczęłam szperać po internecie i w efekcie tego kupiłam kółkową fasolkę - bardzo sztywny i gruby materiał, sznureczki. Na trzech stronach po polsku, jakie się wtedy wyświetlały na hasło "chusty" nie było jeszcze żadnych wiązanek, to forum jeszcze też nie istniało. Trochę w tej chuście ponosiłam, chociaż: 1) Jaś urodził się w maju, zaraz potem zrobiło się bardzo upalnie i pocil się w tej chuście potwornie (bez niej zresztą też), 2) bardzo szybko przybierał na wadze i błyskawicznie zrobił się bardzo ciężki (ok.8,5 kg jak miał 3 mies. - Maciek ma to samo), więc na jednym ramieniu ciężko mi było, 3) jak był starszy próbowałam trochę na biodrze, ale zawsze mi jakoś zwisał i ciążył. Po drodze zaliczyliśmy jeszcze jakieś wisiadło Nie zaglądałam wówczas do internetu, więc przeoczyłam powstanie Klubu Kangura, tego forum, pojawienie się wiązanek u nas.
Dopiero w ubiegłe wakacje w górach w schronisku zobaczyłam mamę z maleństwem w jakiejś wiązance i zaraz stwierdziłam, że takie coś było mi potrzebne (obciążone oba ramiona). Maciek był już w brzuszku, chociaż jeszcze o tym nie wiedziałamJak już stało się jasne, że będę kupować chustę, okazało się, że jest taki wybór, że nie wiadomo, co wybrać. Poszłam z dużym brzuszkiem na spotkanie Klubu Kangura i ... nadal miałam mętlik w głowie. Pojechaliśmy znowu na spotkanie, kiedy Maciuś miał trzy tygodnie. Przed wyjściem jedna z mam pożyczyła mi swoją chustę i wysłała tutaj, na forum. Znalazłam instrukcję, zawiązałam pierwszą koślawą kieszonkę, potem drugą, trzecią i mały się tak przyzwyczaił, że teraz bez motania ani rusz. Jednocześnie w wolnych chwilach przebijałam się przez gąszcz informacji, żeby wreszcie kupić coś swojego. Pożyczona elka wróciła do właścicielki a nawet już zdążyła ją zmienić a my się nosimy w natce savanna
ufff, ale się rozgadałam.
No to jeszcze raz: WITAJCIE!
edit: umieściłam kilka emotikonek, ale zniknęły, buuu. A te, które są przeszły jakąś tajemniczą metamorfozę.