kornflejko żałuję, ze nie ma reputów- bo bym reputnęła.
Wifee atmosfera miłości i szacunku ma się nijak do bicia! To się wyklucza.
Tak , dzieci są różne (hm, coś o tym wiem) ale NIC nie usprawiedliwia przemocy (a kara cielesna właśnie tym jest...).
kornflejko żałuję, ze nie ma reputów- bo bym reputnęła.
Wifee atmosfera miłości i szacunku ma się nijak do bicia! To się wyklucza.
Tak , dzieci są różne (hm, coś o tym wiem) ale NIC nie usprawiedliwia przemocy (a kara cielesna właśnie tym jest...).
Ignacy 2009, Antoni 2011, Szymon 2014, Józek 2016, Franciszek 2018... fasolka 2020
https://manymum.blogspot.com/
kiedyś był do ściągnięcia darmowy pdf Kingi Herek - Odpieluchowanie bez przemocy.
Poszukaj może coś znajdziesz dla siebie i dziecka co wam pomoże.
Odnośnie ścierania po sobie - osobiście nie widzę w tym nic złego, ale forma powinna być łagodna, dyskretna- można dziecko pokierować tak samo jak proponuje Maria Montessori jeśli chodzi o sprzątanie po zabawie, zmiatanie, ścieranie, itp. umiejętności życia codziennego.
Przygotuj mu ściereczkę, wiaderko, szufelkę, zmiotkę - taki kącik z przyborami do sprzątania tylko dla niego.
Oczywiście niech sprząta również inne rzeczy aby nie kojarzył tego z wpadkami, pomagaj dziecku przy tym tak jak proponowała to MM.
Po zapraniu majteczek czy innych rzeczy niech wiesza je na suszarce i przypina klamerkami. (tutaj możesz przygotować dla niego koszyczek z klamerkami). Natomiast aby nie kojarzył tego tylko z wpadkami zaproponuj każdorazowo rozwieszanie prania.
Nie wiem czy to będzie dla was odpowiednie ale może warto spróbować.
Dla dziecka najważniejsze jest działanie a nie cel, tak przynajmniej twierdziła MM, więc może w tym kierunku warto iść, aby nastawić go na działanie (a Ty osiągniesz zamierzony cel).
Trzymam kciuki za was i dopinguję - bardzo, bardzo.
Ostatnio edytowane przez spadłamznieba ; 09-02-2016 o 17:28
Nie mówiłąm nic o klapsach podczas odpieluchowywania! Absolutnie nie!
Nie chce także wchodzić w jakiekolwiek konkretne sytuacje ale poprowadzić teoretyczną dyskusję na ten temat ponieważ w każdej sytacji ile jest ludzi i dzieci tyle opinii jak właściwie się zachować.
Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale karami cielesnymi oprócz popularnych klapsów jest także stanie w kącie, przysiady czy siedzenie przez określoną przez rodzica ilość czasu na krzesełku by przemyśleć swoje zachowanie. Według słownika przemoc to zmuszanie osoby silniejszej by słąbsza czyniła to co ona chce, w tym momecie każda próba przymusu do czegokolwiek byłaby krzywdzeniem dziecka co jest wierutną bzdurą choćby przez zmuszenie dziecka do uspokojenia się by nie zrobiło sobie lub innym krzywdy. Kary cielesne to NIE jest maltretowanie dziecka, któremu jestem absolutnie oczywiście przeciwna.
Pragnę wam przypomnieć, że rzeczy, które uważacie za ok jak holding mogłyby być nie do pomyślenia np w krajach Skandynawskich gzie sposobem na przeczekanie histerii dziecka jest jego ignorowanie. Dobrze jeśli dziecko ma na celu zwrócenie na siebie uwagi bo jak jest innaczej to biada rodzicowi w Norwegii czy Szwecji.
Każdy ma swój status i miejsce w rodzinie. Jak pewnie wiecie dziecko ma inny status niż mąż a prezydent ma inny status niż zwykły obywatel. Jak jest człowiek który atakuje innego to policjant używa fizycznych środków by go powstrzymać ponieważ przestępca ma inny status niż policjant. A jeśli ktoś nie jest przestępcą tylko obywatelem i Policjant go spałuje to jest problem i policjant idzie do sądu za narusznie wolności osobistej owego człowieka. Szacunek do męża objawia się innaczej niż szacunek do dziecka. Mówię dziecku, że musi iść do kąta bo było niegrzeczne ale mężowi tego nie mówię jak nie pozmywa naczyń mimo, ze miał bo ma inny status niż dziecko. Mam nadzieję ze rozumiecie, ze dziecko to nie mąż i mąż to nie dziecko a jakiekolwiek kary nie mają nic wspólnego z okazywaniem szacunku.
kornflejko, rozumiem co masz na myśli. Cieszę się, ze nie musisz się zaganiać ale często jednak trzeba włożyć w to znacznie więcej pracy niż niektórzy są w stanie znieść. Psychicznie lub fizycznie. Sądzę, ze ułatwianie sobie czasem życia np poprzez karmienie dziecka czymś brudzącym zamiast dawania mu do jedzenia samemu jest jak najbardziej ok.
Zdaje sobię sprawę, ze dziecko to nie dorosly i że potrzebuje zrozumienia i czasu jednak nie uważam stawiania zasad, uczenia dziecka, że czasem nie może mieć wszytkiego(np sikania w majty i oświadczenia że ono teraz nie będzie nosiło piluch ale dalej chce robić pod siebie) za coś niewłaściwego.
PS: Zdaję sobie sprawę, że rozmowa jest jednostronna. Ja nie boję się takich rozmów. Chciałabym znać wasze zdanie. Nie uważam się za osobę nieomylną, dyskusje pomagają mi wyrabiać sobie właściwe zdanie na temat wielu spraw i na to mam nadzieję tutaj, ponieważ często pewne rzeczy są powtarzane jak mantra i niekoniecznie skonfrontowane z innym, np moim punktem widzenia.![]()
Coby dyskusja nie byla jednostronna
bardzo sie zgodze z powyzszym. I tym takze, ze status kazdego z czlonkow rodziny jest inny. Mysle ze w duzej mierze nasze podejsci do AP jest zwiazane z tym jakie mamy dziecko. Dla mnie wychowanie mojej starszej cory bez kar to fikcja. Ta... Tlumaczenie ze komus innemu jest przykro. Prawda jet taka ze ona ma to naprawde centralnie w dupie jak sie ktos inny czuje. Jest egocentyczna i koniec. Uwazam, ze moim zadaniem jest jej uwrazliwienie tez na drugiego czlowieka ale samym gadaniem nie jestem w stanie zbyt wiele osiagnac czasem. I nie mowie tu o klapsach ale chociazby o tym, ze na nia nakrzycze albo kaze jej zostac w drugim pokoju. Moze to moja ulomnosc ale ja nie potrafie a moja corka ma mnie i bedzie sobie jakos z tym musiala poradzic. Nie uwazam zeby ja jakos tym specjalnie krzywdzila.
jaki ciekawy OT w wydawałoby się "technicznym" wątku
dokładnie. ja bym poszła o krok dalej - podejście to zmienia się także w zależności od etapów rozwojowych dziecka. są fazy w miarę spokojne, gdy metody bliskościowe się sprawdzają. ale są też fazy buntu i histerii, gdy można je sobie o kant czterech liter potłuc.
IMO trzeba przede wszystkim zachować zdrowy rozsądek i kierować się sercem oraz intuicją. nie poradnikami, choćby nie wiem jak słuszna idea przyświecała ich autorom. ameryki nie odkryłam![]()
Są dwie grupy matek: te, które mają kryzysy i te, które się do nich nie przyznają
Też jestem za tym by wydzielić osobny wątek
Nie uważam i chyba nie napiałam nigdzie, że należy uczyć dzieci, że mogą mieć wszystko. Przykład z sikaniem w majtki jest tu super. Twoim zdaniem dwulatek chce mieć mokre majtki i wybiera to, bo łamie z premedytacją zasady?
A powiesz jak karasz męża gdy nie pozmywa?![]()
Ja też krzyczę, komu się to nie zdarzyło niech pierwszy rzuci kamień.
chyba każdej z nas zdarzają się momenty takiego rozdarcia.
Kornflejka:
Chodziało mi o akapit z szacunkiem i o tym, że Ciebie to nie męczy. O to mi też chodziło w kwestii jedzenia. Są mamy które uważają ze dziecko ma jeść tylko samo, najlepiej rękami i w każdej sytuacji. Ja należę do tych które daje widelczyk lub karmi dziecko, np buraczkami. I mówię to jasno i wyraźnie że to tylko ze względu na mój komfort i wygodę. Bo to przecież też jest ważne. Tak samo traktuję ścieranie po dziecku i stawianie mu ultimatum w tej kwestii. Mogłabym za nią biegać i nerwy tracić a mogę pokazać jej ze jeśli chce mieć jakiś przywilej to musi podążać pewnymi zasadami(nie chodzi mi tu o wpadki podczas nauki ale o po porstu siuranie na podłogę).
Ja nie rozumiem o co się tu rzucamy z tymi majtkami. Dwulatek chce mieć majtki bo mu wygodnie i chce móc sikać w majtki bo tak mu wygodnie a ja mówię mu ze jak chce mieć jedną wygodę to musi zrezygnować z drugiej. Tyle
Męża się nie kara, chyba że nie znam jakiś zasad albo nie wiem, że jest moim dzieckiem. Może nie doczytałaś akapitu?