zaznaczę sobie wątek i przejrzę książki co do których mam największe wątpliwości.
zaznaczę sobie wątek i przejrzę książki co do których mam największe wątpliwości.
też zaznaczam![]()
No to ja wpiszę nasz największy kit- Zęboszczotki, Pittau&Gervais, wyd. Babaryba. Minus za format bo jest szersza niż wyższa coś jak duży indeks więc normalnie między książki wstawić tego nie idzie. No a treść....hm, nie wiem do kogo jest ta książka (właściwie album) kierowana. Bo ciężko wytłumaczyć np. mojemu ponaddwulatkowi kto to pedikiurzystka albo budowniczy piramid, także myślę, że to dowcip nie dla mniejszych dzieci...
24.08.2015 M.16.06.2013 F.
A propos dowcipu nie dla mniejszych dzieci - nie rozumiem fenomenu "Księgi dźwięków". Ciężkie toto, nieporęczne i podatne na zniszczenia. O tym wiedziałam, ale wszelkie niedogodności miała przysłaniać rewelacyjna treść gwarantująca godziny świetnej zabawy. No tak, rzeczywiście Młoda raz czy dwa się uśmiała z wydawanych przez nas dźwięków. Potem okazało się, że właściwie każda książeczka nadaje się do wydawania dźwięków i Młoda na "Księgę..." nie chce nawet spojrzeć. A, no i miało być zabawnie. Szpinak (w formie rozmemłanej brei) robi ble, mucha robi tse tse, Boże Narodzenie robi ciiiiicha noc, a ślimak nic nie robi tylko majestatycznie porusza czułkami czy jakoś tak... Może kilkulatek by się z tego uśmiał, ale to książeczka raczej dla kilkumiesięczniaków, więc target raczej nie ten.
I kolejne - seria o Maksie. Nie tyle, żeby od razu ją omijać szerokim łukiem, ale dobrze wiedzieć, że tak lubiana seria z jeszcze bardziej lubianych Zakamarków jest, delikatnie rzecz ujmując, kontrowersyjna. Gdybym przejrzała "Piłkę Maksa" w księgarni na pewno bym jej nie kupiła. Treść co najmniej dziwna i aż nadto uproszczona (kotek bam MIAU MIAU), do tego Maks rzuca hasłem "głupi kotek", co jest dla mnie nie do przejścia. Ale że kupiłam przez net w końcu Młoda się do Maksa dobrała i kocha miłością wielką. "Głupi kotek" dostał swój bardziej cywilizowany odpowiednik i wszyscy są zadowoleni, a i ja spojrzałam na te książeczki zupełnie inaczej i polubiłam tego niesfornego brzdąca. "Wózek Maksa" jest bardziej złożony i od początku mi się podobał. I teraz zastanawiam się, czy jeszcze coś z tej serii się nadaje do użytku![]()
Co do Maksa się zgadzam, ale Księga dźwięków to był u nas hicior u starszej i mały też teraz lubi. Szpinak zamieniamy na mniam. A ten ślimak to moja ulubiona strona, maluchy nie rozumieją, ale to taka wstawka dla rodziców
.
U nas też szpinak był mniam, choć jak patrzyłam na tę breję to miałam ochotę zgodzić się z autorem (autorką?)... Pewnie gdyby Młoda książeczkę chwyciła polubiłabym ją jak Maksa. A skoro wzgardziła, to nie mam litości, bo nieużyteczna jest![]()
Zosia 2013
Tymek 2016
Instagram, Facebook: Gender dla dzieci - książki, filmy, pomoce, Migamy do dzieci - grupa wsparcia