U mnie było jak u olalen. Na początku kupiłam kilka za własne pieniądze. Mąż był raczej na nie, ale on przyzwyczajony do moich "dziwnych" pomysłów Do niczego nie zmuszałam, w domu były pampersy i wielo. Kieszonki oczywiście wszystkie przygotowane od razu do użycia Z czasem przyzwyczaił się i polubił wielo. Prania nie nastawi (broń Boże!) ale kupę od biedy spłucze