Błędem jest założenie, ze dziecko można do noszenia przyzwyczaić - od momentu narodzin nic tylko się od tego odzwyczaja, wszak przez 9miesięcy mama je w brzuchu kołysała z każdym oddechem...
Polecam:
http://www.przytulmniemamo.pl/vertic...zytulania.html
http://www.przytulmniemamo.pl/vertic...dzielnosc.html
I dla równowagi - z wszystkim można przesadzić, grunt żeby w noszeniu były realizowane potrzeby (noszącego i noszonego) a nie był to sposób na wszystko zawsze i wszędzie bez uwzględnienia tzw okoliczności przyrody i etapów rozwojowych dziecka... http://www.przytulmniemamo.pl/vertic...uwiklanie.html (chociaż po chwili - to raczej niemożliwe...).
Z doświadczenia - starszak a chusty zaczął uciekać jak tylko nauczył się chodzić, średnia do tej pory chce być noszona - gorzej rozstania, zmiany i nowe miejsca i opiekunów (do tej pory) znosi starszy... I o czym to świadczy? Ano w sumie o niczym
To kwestia głównie charakteru, chusta moze jedynie pomóc w pokonywaniu trudności - np po południu po żłobku pozwoli zaspokoić potrzebę bliskości po rozłące...
Edit i ps - polecam ci serdecznie zapoznanie się z rodzicielstwem bliskości - naprawdę nie ma nic naturalniejszego niż opiekowanie się dzieckiem poprzez jego noszenie (wszystkie naczelne tak robią).
Twierdzenie że można tym dziecko "przyzwyczaić i zepsuć" to trochę jak twierdzenie, że karmieniem piersią można dziecko do tego karmiena przyzwyczaić - i zepsuć, bo będzie chciało. Ano będzie - dzieci wiedzą co dla nich dobre i co jest im potrzebne
Trzeba patrzeć na swoją rodzinę i postępowanie przez pryzmat własnych potrzeb i oczekiwań a nie poglądów sąsiadów i pani z warzywniaka...