ano za pierwszym razem miałam kożuszek... tylko że to bylo moje pierwsze lanolinowanie i wtedy stwierdziłam że... chyba za mało mieszałam nie wiem dlaczego tak sie stało... to była gotowa lanolina z urliha, odkupiona, nie było na niej daty(w razie czego bym na termin ważności zwaliła). nie ściągałam wtedy kożucha(bo myślałam że tak jest ok) a na welniakach nie było zacieków. kolejnym razem rozmieszałam bez kożucha ale na nowym otulaczu na rzepie zrobiły mi się żółte zacieki...


Cytat Zamieszczone przez Lauren Zobacz posta
A ja mam z kolei inną atrakcję. Wczoraj robiłam zupę lanolinową i mieszałam i mieszałam,żeby się wszystko ładnie rozpuściło,aż tu nagle czary mary, a na powerzchni zrobił się kremowy kożuszek -lanolina, wytrąciła się z wody i mydła w postaci pięknego kożucha,wcześniej była już związana z mydłem i wodą bo powstał jednolity płyn.

I myślę sobie tak: czy mechanizm był ten sam co przy tworzeniu masła z mleka? tzn za bardzo się wczułam w to mieszanie (energicznie) i tłuszcz czyli lanolina wytraciła się z wody. Ścieła się po prostu,ale to jest dziwne bo wcześniej była już ładnie związana.
Sciągnęłam kozuch i zalanolinowałam w reszcie wełniaki,wszystko ok,choć myślę,że trochę mało tej lanoliny zostało w wodzie.
Czy ktoś tak miał?