pamiętam swoje początki z plecakiem i jedno wielkie pasmo niepowodzeń, zawsze zakończone niezadowoleniem dziecka,złym wiązaniem i ja cała spocona i w nerwach, także b. Cię rozumiem i uwierz kazda nosząca to przechodzi. mnie na początku pomagało zamotanie dziecka ze stołu/fotela/kanapy i później już jakoś szło. Pamiętam jak byłam na warsztatach chustowych bo b. się chciałam plecaka nauczyć i tam było zarzucanie- pamiętam swoje przerażenie i że nigdy tak nie zamotam. no ale się myliłam.tylko czasu na to potrzebowałam, i kolejnego dzieckai wiem że każde wiązanie to jest po prostu ćwiczenie, doskonalenie. teraz to dla mnie jest pikuś, plecak mam opanowany do perfekcji i robię to w mniej niż minutę
ale to lata praktyki. na początku np za bardzo się pochylałam i dlatego wiązanie kompletnie mi nie wychodziło.
spróbuj, poćwicz. dziś było beznadziejnie, jutro będzie lepiej.
a skąd jesteś? może są tu pomocne mamy z Twojej okolicy które pokażą Ci jak zamotać. no i nie poddawaj się. praktyka czyni mistrza!![]()