no właśnie. madzia się odpieluchowała. właściwe sama.

ja jestem w lekkim szoku, bo jeszcze dwa tygodnie temu nic tego nie zapowiadało, poza tym, że dzieć mi w oczach dojrzewał i doroślał - jakiś mega skok psychorozwojowy aż miło było patrzeć. przestałam się nagle frustrować jedzeniem, zabawami, spacerami - wszystko zaczęło się układać idealnie. a na początku rewolucji było niewinne zjadanie warzyw na parze widelcem samemu...

wracając do pieluch - tetrówki w których biegała po domu odstawiłam ponad tydzień temu, na spacer i na noc - kieszonka, ale są suche! madzia sika dzielnie na trawkę, trzyma jak trzeba, dziś na zatłoczonym bazarku, z masą bodźców, deszczem, tłumem i straganami - też dzielnie zakomunikowała co trzeba
wpadki się zdarzają czasem, rzadko już, ale to i tak nie oznacza że wrócimy do pieluch w domu. młoda totalnie odmawia też pójścia spać, zanim nie zrobi ostatniego dużego siusiu - i to do rana wystarcza.

no i kolejny raz refleksja, co nam dało wysadzanie od 4mca - poza tym wszystkim co po drodze (czystsze dziecko, nauka komunikacji, madzi łapanie świadomości o co chodzi etc) to na pewno spokój tego co się teraz stało. zero traumy, zero stresu i dzieć w wieku 22 mcy biegnący do łazienki z uśmiechem na ustach i okrzykiem "e-e" dla mnie bomba. z młodym będziemy próbować tak samo, mimo że wiem ile jest kryzysów, załamek i buntów - tylko za drugim razem to pewnie ja przejdę znacznie spokojniej.