Wesele za nami więc postanowiłam napisać czy nam się udało przetrwać. Jednak w trakcie wesela chusta nie została użyta. Do bagażnika zmieścił się stelaż od wózka więc wykorzystaliśmy fotelik. Pogoda była ładna więc nam Młodej nie wywiało. Troszkę marudziła, ale w kościele światła skutecznie przykuły jej uwagę, a na weselu została porządnie nakarmiona, trochę z nami potańczyła "siedząc" u męża na rękach, co mocno ją zmęczyło i ok. 18:00 pomimo niechęci do fotelika i bardzo głośnej muzyki zasnęła. I tak spała niemal do północy. Także złote dziecko mam chyba, nic tylko chadzać z nią na imprezy.
A żeby nie było chusta się przydała. Wykorzystaliśmy daleki wyjazd do pozwiedzania w wolnych chwilach i na wycieczkach nosiłyśmy się w chuście. Pogoda była wspaniała więc właściwie to już prawie jak wiosenne spacerki.