już nam tak w miarę w miarę szło
a tu od jakiegoś czasu klapa totalna.

po pierwsze pan Frankowski położony na plecach w celach zamotania prostuje nogi i pręży się - czasem tak walczymy z 15 minuty, no bo z prostymi nogami w kolanach go nie zamotam
po drugie jak tylko ma ręce i ramiona schowane czyli np w krzyżu to szaleje tak,że go trzeba zaraz wyciągać. wiem że można by zastosować prosty plecaczek, ale z wyżej wymienionego powodu nie mogę go dobrze zamotać w PP

ręce mi już opadają. i tak jest za każdym razem
w sumie nici teraz z plecaczków...

jest na to jakiś sposób?