1,5 roku mieszkamy gdzie mieszkamy i w końcu zapisaliśmy się do biblioteki osiedlowej.. No i rozczarowanie mega.. Cała biblioteka jest wielkości części dziecięcej w "mojej" dawnej biblio (( książek dla dzieci jest 6 półek, z czego sporą część mamy.. Ech. Tytuły fajne, dużo nowości ale co z tego, skoro z mojej wishlisty książki rozchodzą się jak świeże bułeczki a ja nie mam czasu codziennie chodzić, zwłaszcza, że większość ludzi przychodzi rano, popołudniu trafić na coś chodliwego nie ma szans. A ja nie lubię polować i czekać w nieskończoność, więc chyba zostanie nam nadal kupowanie i bankructwo.. Zapiszę też Kubę u rodziców, jak się okaże, że mają tak fajnie jak kiedyś to będę mamę na łowy wysyłać.