przeedytowane
Pewnie nie będzie to dla Ciebie bardzo odkrywcze - nie kupuj Francuzów, czyli tych Koparek Marka etc (no, o te książeczki pani Belineau mi chodzi, w sumie nie wiem, jaka jest francuska lit. dla dzieci poza tymi popularnymi u nas książeczkami), a poszperaj w literaturze skandynawskiej, praktycznie tylko Szwedów wydaje wyd. Zakamarki, większość odbiega od naszych stereotypów, czasem w kwestii rodziny (tata sam z dziećmi - np. Albert Albertson, Yeti; rodzice mieszkający oddzielnie seria Różowe życie, Inne życie, Czarne życie...), czasem mieszanka kulturowa (rodzina w serii Lalo..., Babo..., Binta...). Są też poświęcone specjalnie tej tematyce, np. Igor i lalki (akurat tej nie czytałam).
w "Czarach" (wyd. Tako, to akurat płw. Iberyjski) chłopiec opiekuje się niemowlęciem cioci - ta powinna być w miarę ok dla wieku 2+
Jest polska książka o królewnie, która jeździła koparką, ale tamta akurat z innych przyczyn ma średnie recenzje
Od jakoś 2,5 (zależy od dziecka) można czytać Julka i Julkę - owszem, bywa że ona chce się bawić lalkami, a on jej psuje bo się nudzi, ale zazwyczaj razem np grają w piłkę albo bawią się Lalanną, czyli lalką Julki.
Oczywiście jest mnóstwo fajnych książek obok, gdzie płeć niemal nie istnieje, np takie Elmery, Antonino, wiersze Tuwima itd itp. Właściwie w większości książeczek dla młodszych dzieci płeć wydaje mi się nie mieć specjalnego znaczenia. Nawet nieszczęsny Bob Budowniczy (którego mój syn regularnie wynosi z biblioteki) nie jest taki fatalny pod tym względem - niby Bob jest szefem ekipy, ale pracuje z nim Marta i też dobrze w sprawach remontowych sobie radzi. Nie pamiętam, żebym specjalnie zżymała się na płciowanie w książeczkach dla dzieci w tym wieku, ale może to wynika trochę z tego, że mało mieliśmy książek dostanych albo kupowanych przypadkowo, śledzę wątek książkowy, czasem zaglądam na jakieś 2-3 blogi książkowe, raczej nie kupuję w hipermarkecie przy okazji zakupów czy Empiku (choć chyba ostatnio się tam poprawiło) a zamawiam przez net, w Wwie jest też kilka świetnych księgarni dla dzieci (Bullerbyn na Chmielnej, Badet w Wilanowie i na Ursynowie, Kredka Cafe niedaleko pl. Zbawiciela...) no i "normalnych" księgarni z niezłym wyborem lit. dziecięcej (Stentor przy al. KEN). Ale... jak zaczynaliśmy jeszcze nie było tej serii Karetka Mietka, a ja wpierw miałam dziewczynkę i nie potrzebowałam zazwyczaj zmaskulinizowanychksiążeczek "motoryzacyjnych" (choć np synek dostał od kogoś "Mały samolot" Urszuli Kozłowskiej - widać można napisać o samolocie nie wiążąc go z płcią), jak synek doszedł do wieku czytelniczego mieliśmy już spory wybór uniseksowy i know how nabywcy książek dla maluchów
Dziś pakujemy się z dziećmi na wyjazd - spakowały sobie laleczki z mebelkami, a potem rycerzy - w jednym i drugim wypadku przygotowaliśmy figurki dla obojga, choć nie będę ukrywać, że jednak w każdym przypadku więcej dla płci powiązanej steoretypowo z tymi zabawami.