A taki piękny dzień się zapowiadał... Urlop, cudna pogoda! Wracamy ze spaceru a tam moja "ulubiona" sąsiadka zwisa z okna i "po cichu" komentuje Jędrka w nosidle. Rozmawiała ze swoimi kumpelami (średnia wieku 75 lat), którym z bólem serca wyznała, że ona nie może patrzeć jak ja to dziecko od urodzenia męczę. Dowiedziałam się, że kalekę wychowam.
Dwie babcie pod oknem były innego zdania, że to pięknie tak dziecko przy sercu nosić i im się podoba. Pyskówka się wywiązała między nimi. Ja tylko zapytałam, czy według niej moje dziecko na nieszczęśliwe wygląda (Jędrek szczerzył w uśmiechu 8 zębów). Chyba jej to nie przekonało
Aaaaa!!! Taką miałam ochotę jej powiedzieć, że bardziej niezdrowe zwisanie z okna 24/h, ale odwagi zabrakło. No i nie chciałam psuć opinii chustowym mamom
Od zajścia minęły dobre 2 godziny a ja nadal wkurzona nieziemsko jestem. Wiem, olać i się nie przejmować. Ale cholera jasna, nie daje mi to spokoju. Niby przyzwyczajona jestem do pobłażliwych spojrzeń i kąśliwych komentarzy, ale tego babola codziennie widzę i muszę sobie ulżyć