U mnie decydujace bylo to, ktore to dziecko.
Pierwsze nosilam glownie w kieszonce, na plecach w mietku, plecak ciazyl ale tez nie mialam potrzeby pracowania nad nim.
Drugie po prostu z przodu zaczelo przeszkadzac jak troche podroslo i przybralo (6-8mcy). Co z tego, ze dalej bylo mi w kieszonce lzej, jesli potrzebowalam wiecej swobody ruchu, zeby obrobic dom i starszaka?
Teraz nosze w 90% w plecaku. Pozostale 10% to glownie siodelko z petelka, wiaze mi sie to szybciej niz kieszonke, a ja z przodu nie nosze nigdy na dluzej. Kieszonka fajna, chusta szeroko rozlozona na plecach rozklada ciezar, mlode przyklejone do mnie i wtulone milutko. Ale co z tego, jak to nieporeczne?
Ponosze jeszcze pewnie w kieszonce jak sie #4 urodzi, szczegolnie, ze to pierwsze moje zimowe dziecko i jest w koncu szansa na chustowanie maluszka. I dlugasna, welniana chuste trzymam na te okazje. Bo wszystkie dziewczynki dotad letnie, a nosic w chuscie przy 35-40 stopniach to mala przyjemnosc.



Odpowiedz z cytatem