Dziękuję bardzo za porady.
Oczywiście nie poddałam się i nadal ćwiczyłam moją małą w cierpliwości do motania i chyba się udało. Jako, że najdłużej wytrzymała właśnie w kangurku to, to wiązanie trenowałyśmy. Okazuje się, że cierpliwość popłaca. Po 3 razach już jest całkiem nieźle, udało się parę razy przespacerować z drzemką i nawet po przebudzeniu nie było alarmu. Jak już będę pewniejsza to spróbuje te plecy przetestować, na szczęście kangur dał radę, uff.
Poza tym tutaj łatwiej też było mi ujarzmić prostujące się nogi, bo od razu same układają się w odpowiedniej pozycji i nie trzeba wkładać dziecka w już trochę namotany materiał.
Kangur na biodrze? To muszę poszukać i przetestować
ps.
kieszonka też się nie sprawdziła, bo jak tylko przełożyłam materiał pod nogami żeby zawiązać się z tyłu to był wielki płacz. Chyba coś w nóżki jej było niewygodnie :/
Jeszcze raz dzięki




Odpowiedz z cytatem
