Z góry przepraszam jeśli źle umieściłam temat, ale jeszcze niebardzo się orientuję, a dzieć nie pozwala mi na dłuższe i spokojne zapoznanie się z forum
Mam 3,5-miesięczną córkę, nieodkładalną... w dzień nie śpi prawie wogóle, jak leży to też najlepiej żeby ją zabawiać, oczywiście najbardziej lubi noszenie na rękach... To tak w skrócie dla lepszego oglądu sytuacji.
Z wielką nadzieją kupiłam więc chustę tkaną, używaną, więc nie jest już sztywna, powinno być ok... ale niestety mam wielki problem z jej wiązaniem, zwłaszcza, że musi mi się to udać za pierwszym razem, poprawki nie wchodzą w grę, bo córka zaraz się denerwuje i póki jej nie wyplączę, to się nie uspokoi. Wiążę - a raczej próbuję - kieszonkę, więc chyba najprostszy typ wiązania, i źle dociągam chustę przy karku dziecka, jednak widzę to dopiero po skończeniu wiązania, na początku wydaje się, że jest ok :/
Znalazłam więc kolejną nadzieję - nosidełko ergonomiczne - jednak po czasie doczytałam, że dziecko do tego nosidła powinno już siedzieć, więc znów klops.
Muszę jednak znaleźć rozwiązanie by móc cokolwiek zrobić w domu czy wyjść do pobliskiego sklepu (znoszenie wózka to koszmar, niestety jedyny wózek jaki się mieści do naszego auta i był wg nas dobry dla dziecka, jest dla mnie ciężki do noszenia) dlatego zastanawiam się - jak w temacie - co dla dziecka będzie mniej szkodliwe: noszenie w źle dociągniętej chuście czy w nosidle ergonomicznym (typu manduca/bondolino)??
Oczywiście dalej będę ćwiczyć wiązanie (tu apel - jeśli jest jakaś mama z Zagłebia i okolic, może mogłaby pomóc, pokazać na żywo jak poprawić wiązanie?), nie planują też nosić dziecka godzinami (zwłaszcza, że przy złym dociągnięciu chusty zaraz bolą mnie plecy :/ ), a jak córka będzie starsza zapewne i tak będzie noszona prędzej w nosidle niż w chuście. Ale jakie jest lepsze rozwiązanie na teraz?
Z góry dziękuję za pomoc![]()