hm... chusty poznałam w ciąży z mackiem. ale miałam kupione lulu. tragedia, ciężko było w tot włożyć więc szybciutko zamieniłam na elastyka. i zaczęło być miło. i mąż też się przekonał. spacery były fajne. a w tkaną to pierwszego zamotałam 4,5 rocznego Damiana
tak poczucie wolności to pierwsze. później ciekawość. zapisywałam się na wszystkie testy. przez dom przewinęło się kilkadziesiąt rożnych chust i nosideł. wiele z nich testował też mąż. później zaczął sie szał zakupowy a otrzeźwienie po ok pół roku![]()
teraz nie mogę się doczekać aż poczuje się na siłach żeby wyjść na spacer dłuższy w chuście. na razie tylko po domu i na krótko noszę.