Ponieważ dziś nadszedł dzień definitywnego pożegnania z otulaczem NB (chlip!) to się jeszcze wypowiem w nawiązaniu do pierwszego postu.
Jeśli chodzi o otulacz NB w wersji z podwójnymi gumkami, to uważam, że jego krój jest genialny. Otulacz spokojnie mieści 2 wkłady noworodkowe, dobrze przylega, oczywiście nie zahacza o kikut i naprawdę superzgrabnie leży na takiej małej pupie. Mała urodziła się z wagą 3700 gr, więc nie korzystaliśmy z napek zmniejszających ani najwęższego rozstawu w pasie, ale widać, że otulacz nadałby się nawet dla wcześniaka.
Z kolei S/XS trochę mnie rozczarował, bo spodziewałam się podobnego cudeńka. Tymczasem otulacz jest wyraźnie większy i przede wszystkim szerszy, a rozmiarowo wypada jak jeden z moich otulaczy OS w najmniejszej wersji, także to dla mnie taki trochę rozmiar bez sensu (tyle, że ja głównie korzystam z wkładów). Ot, używam, bo jest, może gdybym miała go wcześniej to bardziej by mi się przydał niż teraz, gdy Mała już korzysta z niektórych OS. Przy następnym dziecku na pewno będę inwestować w NB, no cudne są
Z drażniących elementów – fruwająca zakładka na wkład – pewnie z założenia miała nie odgniatać, ale przy ciągłym przesuwaniu pieluszki przy próbach dopasowania bardzo często się podwija. Taka też nie odgniata, ale jest to moim zdaniem niewygodne i wolałabym, żeby zakładki były jakoś wykończone i lepiej trzymały wkład. Ja jeszcze dawałam radę, ale mąż nieźle psioczył na ten patent.
Do tego przy intensywnym użytkowaniu i częstym zapieraniu gumek zaczęły wychodzić z nich farfocle. No i jeszcze jedna rzecz mnie zdziwiła, a jest dość istotna przy ograniczonej liczbie otuaczy i wiecznie kupkającym noworodku – PUL sechł wyraźnie wolniej niż w pieluszkach innego producenta.