Ja noszę mojego w kieszonce. W wózku po krótkim czasie spokoju jest marudzenie albo płacz. W chuście jest ok, tylko muszę bardzo dobrze zamotać, bo inaczej po krótkim czasie jest mi niewygodnie (noszę ponad 9 kg do tego często fikające w chuście). Podczas wiązania jest mała masakra, ale jakoś udaje mi się go opanować
Na plecach próbuję co jakiś czas, ale z marnym skutkiem, bo o ile wrzucenie z tobołka jakoś idzie, to zanim zdążę dociągnąć chustę to Filip już ćwiczy wyprosty i tobołek trafia szlagPoza tym mam kurtkę z dopinką, więc noszenie tylko z przodu na spacerze wchodzi w grę...