też mam ten problem
Przeleciałam stare wątki plecakowe i tam dziewczyny (ithilin ?) radziły trochę inaczej - nie pasmo po paśmie, a większymi partiami dociągać górę (czasem nawet 1/3 chusty złapać trzeba). I (w zależności od stanu wyjściowego) głównie dociągać tylko do połowy plecków, ważne jest stopniowanie - coraz słabiej, tak, że dołu prawie w ogóle się nie dociąga, jeśli nie ma takiej potrzeby, inaczej dziecko podjeżdża w górę i robią się luzy. Mnie to trochę pomogło.
Ale i tak komfort większy czuję w plecaku z koszulką, który zaczęłam ćwiczyć po domu niedawno, jest trudniejszy do nauczenia, wymaga wprawy, ale znacznie lepiej trzyma dziecko, o dziwo lepiej mi się dociąga nawet, bo tam pasma biegną częściowo poziomo, trochę jak w kieszonce, lepiej unieruchamiają górę plecków, przynajmniej u mnie.
M&M 2006, M 2009, M 2013, M 2017
Mi pomaga np taki patent: jedna ręką trzymam młodego pod pupke, w zebach trzymam górne częsci chusty ( no inaczej nie da rady bo junior w trakcie dociągania wywija biodra w góre i do tyłu); dociagam jedną połę, skręcam na ramionach i zakładam na nóżkach młodego (tzn na jednej zakładam i pod drugą prowadzę) i przytrzymuję sobie nogami. Tak samo robie z druga częscia i młody nie ma możliwości wierzgania![]()
też trzymam zębamii ludzie się rzucają do pomocy, bo myślą, że mi rąk nie starcza
po przełożeniu poła ląduje między moimi kolanami, wtedy mocniej się prostuję i dociągam drugą
na wierzganie pomaga tylko wiązanie na świeżym powietrzuale wtedy to w kombinezonie i na polar