Hm, jak Szelma zasypiała w plecaku z rączkami schowanymi to opierala łepek o mnie, jak było dobrze dociągnięte to nic nie opadało i żadne apaszki ani nic nie byly potrzebne... Jak nosiłam już od jakiegoś czasu z rączkami wyciągniętymi to jak chciała spać to je chowała pod szmatę, a ja tylko poprawiałam górną krawędź, pełna samoobsługa
wcześniej różnie. Albo nic nie robiłam, tylko unikalam mega energicznych ruchów, a Młoda spała z łapkami nadal na wierzchu i oparta policzkiem o mój kark, albo rozwiązywałam węzeł, poły łapałam z przodu jak przy dociąganiu, sięgałam do tyłu rzez ramię, ukladałam łapkę odpowiednio pod chustą, dociągalam i wiązałam znów, już ze schowanymi rękami - da się zrobić bez obudzenia Albo, jak byłam z kimś, prosiłam o pomoc w schowaniu rąk i tylko potem poprawiałam górę. Ale dość często nic nie robiłam, bo Szelma fajnie, stabilnie się o mnie opierała. A jak byłyśmy w domu to odkładałam z chustą i spała już beze mnie, ale to tak od 9-10 miesiąca, przedtem zawsze ją to budziło.