Zazdrosnym okiem łypałam na mamę w ślicznym kolorowym pasiaku ( nie wiem czy to jakiś Girasol nie był ), z dzieciem z przodu. Mnie niestety kontuzja barku skusiła do wtargania się wózkiem do najgroszego pod tym względem sklepu, o czym wiem i jeśli zapomniałam, to dzisiaj sobie o tym doskonale przypomniałam. Ja byłam tą mamą, która nieszczęśnie wgrzomtnęła się do środka czarną kolubryną, następnie pomstowałam przy każdym możliwym kroku, bo albo nie mogłam przejść, albo tarasowałam komuś drogę, przy kasie słabnąc uświadomiłam sobie, że muszę się cofnąć na początek, a na koniec wygruchotałam się na zewnątrz. Tak, to była moja ostatnia wizyta wózkiem. Tak mocno zazdrościłam tej mamie...