Pokaż wyniki od 1 do 20 z 60

Wątek: zbyt szerokie odwiedzenie - do doradców

Mieszany widok

  1. #1
    Chusteryczka Awatar malgos
    Dołączył
    Oct 2009
    Miejscowość
    Kraków
    Posty
    1,746

    Domyślnie

    Dzięki mart, Aniu Nogajska, IzoBk i reszcie też dziękuję.

    Dzisiaj zrozumiałam nareszcie dzięki Pasiatej, na czym polega podwinięcie miednicy. To takie ustawienie, ruch do przodu, jaki mniej więcej robił Michael Jackson w swoich klipach, najbardziej obrazowo mówiąc. I tym samym nareszcie rozumiem, że ten tobołek jest po prostu konieczny do zrobienia tego podwinięcia i że wtedy nóżki praktycznie same ustawią się w dobrym położeniu. Że zrobienie dobrego tobołka to połowa dobrego plecaka.

    Ja nie umiem . Nie potrafię zrobić poprawnego tobołka przy prostujących się nóżkach, nie potrafię dobrze dociągnąć. Widziała mnie dziś Doradczyni i niestety, popełniłam wszystkie możliwe błędy w plecaku . Jest mi cholernie smutno, bo bardzo ten plecak ratował nam dotąd życie, choć był bylejaki, mimo, że ćwiczę od jakiegoś czasu już. Na razie chyba wrócimy do noszenia z przodu, ew. do didytaia, a w ostateczności do wózka, choć sobie tego kompletnie nie wyobrażam, a plecak poćwiczymy, może. Nie dziś, bo dziś muszę się zrestetować. Tak, przejmuję się tym, bo bardzo mi zależy . Dziś nie umiem i płakać mi się chce, ale mam nadzieję, że może jednak się nauczę zanim mi dziecko dorośnie do nosideł. Mam nadzieję, że popracujemy nad nim z Doradczynią,mimo, że się dziś kompletnie nie udało. I przepraszam, jesli po drodze podniosło się Wam ciśnienie z mojego powodu. Zależało mi i dlatego drążyłam temat, nie lubię odpuszczać, jak mnie coś naprawdę interesuje.

    edit. Jeśli uda wam się odkryć sposób na podwinięcie miednicy na plecach bez robienia tobołka, to będę wdzięczna za wskazówki. RoxieST też o to pytała w swoim wątku plecakowym, więc to nie tylko mój problem jest, nie kazde dziecko toleruje tobołek. Póki co jestem w stanie zarzucić na plecy dziecko w byle jakim tobołku, praktycznie bez podwinięcia miednicy.
    Ostatnio edytowane przez malgos ; 18-11-2013 o 14:45
    M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017

  2. #2
    . Awatar mart
    Dołączył
    Oct 2007
    Miejscowość
    warszawa
    Posty
    4,539

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez malgos Zobacz posta
    Jeśli uda wam się odkryć sposób na podwinięcie miednicy na plecach bez robienia tobołka, to będę wdzięczna za wskazówki.
    Malgos, odpowiedź na Twoje niepowodzenia jest w Twoim suwaczku - może to choć trochę Cię pocieszy. W rozwoju niemowlęcia jest taki czas, gdy z zawinięcia dziecko fizjologicznie wchodzi w fazę ogromnego wyprostu. I to się dzieje w okolicach 5-6mca. Wtedy nie ma mocnych - dziecko chce się prostować i ten wyprost jest niebywale silny. On jest potrzebny do kolejnych etapów rozwoju.

    Noszenie z przodu będzie równie frustrujące - on się będzie odchylał, odginał, prostował i będziesz mieć porównywalne problemy co z plecakiem. Być może dobrym rozwiązaniem będzie noszenie na biodrze - albo kangur z wiązanej albo chusta kółkowa.

    Jeszcze będziesz nosić w super dopracowanych plecakach - tego jestem więcej niż pewna!

  3. #3
    Chustoholiczka Awatar madzi
    Dołączył
    Mar 2009
    Posty
    3,966

    Domyślnie

    Malgos, nie martw się! Ćwicz - tylko poprzez ćwiczenia zyskujesz doświadczenie. Nie poddawaj się - też mam małego wiercipiętę. Ale próbuje, walczę z nim. Też przepracowałam to z Pat - dzięki jeszcze raz :*

    A jeśli chodzi o podwinięcie miednicy, to jest odpowiedz Ani, która znalazła się w moim wątku:

    Cytat Zamieszczone przez Anna Nogajska Zobacz posta

    Po zakończeniu wiązania panel chusty, w którym siedzi dziecko wprowadzamy pod skręcone poły w okolicy ud. To powoduje, że pogłębiamy zgięcie w stawie biodrowym, podwijamy miednicę. A do tego dziecko nie jest niesione na skręconych połach, tak jak widać to na zdjęciu w pierwszym poście. Pokazane jest to chyba w podlinkowanej przez Izę instrukcji.
    Podnosisz lekko pupę dziecka jedną ręką, a drugą poprawiasz ułożenie chusty, w której siedzi dziecko, ta aby poły szły po chuście i bardziej po udach. W moim przypadku, to trochę ratuje moje wiązanie. Malgos - taki okres nasze dzieciaki mają - walą przeprosty na plecach matki i za nic mają nasze starania przy tobołkowaniu

    edit.: tak długo płodziłam odpowiedz, że Mądrzejsza Głowa się ode mnie szybciej wypowiedziała się wcześniej.

  4. #4
    Chusteryczka Awatar malgos
    Dołączył
    Oct 2009
    Miejscowość
    Kraków
    Posty
    1,746

    Domyślnie

    mart, madzi, faktycznie, chyba trafiłyście. Gdzieś od tygodnia/dwóch zdarzają się mu mostki, szczególnie jak się denerwuje albo jest zmęczony, z ciekawości też czasem, do tego obraca się we wszystkie strony (obroty już opanował w obie strony, stópki też już wylądowały w buzi), ucieka z przewijaka przy kąpaniu, wsadza łapki do misek, talerzy. Widzę, jak się złości, bo chciałby już do przodu, podnosi pupę jak do raczkowania, ale nie daje rady, pełza tylko w kółko. Do tego wylazły mu dwie żyletki na dole , okupione niestety kolkami (po 1,5 miesiąca przerwy), ale wylazły w końcu. Dziś był pierwszy dzień bez płaczu przy bączkach, ufff...

    Wracaliśmy w kieszonce, było bardzo spokojnie, prawie się nie wyginał, zawinął łepek, wtulił się i usnął . Ale ja też byłam bardziej wyluzowana, odpuściłam sobie. No i pozycja na brzuchu ma tę zaletę, że łątwiej podać smoczek .

    Mam nadzieję, że jeszcze wrócimy do plecaka, bo dla mnie bez tego jak bez ręki. Na razie kieszonka, może jutro spróbujemy didytaia, ale bez spinania się. W kółkowej nosiłam głównie na brzuchu pod kurtką dla dwojga, a na biodrze to tylko po domu, bo nie mam takiego dobrego kombinezona dla niego, nie planowałam nosić na biodrze na zewnątrz.
    M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017

  5. #5
    Chusteryczka
    Dołączył
    Oct 2007
    Miejscowość
    pomiędzy Łodzią a Warszawą
    Posty
    1,620

    Domyślnie

    Ja przy pierwszym dziecku zaczęłam wiązać plecak, gdy Alex miał 5 miesięcy. To była totalna porażka...Zresztą wielu rodziców, którzy w ogóle w tym czasie podejmują decyzję o noszeniu często rezygnuje mówiąc, że "moje dziecko nie lubi chusty". Tymczasem to pełna norma i normalna reakcja fizjologiczna.
    Julkę nosiłam w plecaku od urodzenia i nie miałyśmy tego problemu. Każde dziecko jest inne
    Tak samo jest w wychowaniu bezpieluchowym Czasem trzeba odczekać tydzień, dwa. Dać sobie i dziecku czas
    Trener Szkoły Noszenia ClauWi®, http://www.clauwi.pl

  6. #6
    . Awatar mart
    Dołączył
    Oct 2007
    Miejscowość
    warszawa
    Posty
    4,539

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez malgos Zobacz posta
    nie planowałam nosić na biodrze na zewnątrz.
    Faktycznie bez kurtki z taką opcją może to byc problem a w kombinezonie bym odpuściła - ale po domu biodro może być pomocne, masz większy zakres ruchu niż przy noszeniu z przodu a i dla niego jest ciekawiej. Kangurka na biodrze spróbuj - jedno z moich ulubionych wiązań

  7. #7

    Domyślnie

    Zaraz zaraz… jeśli dało radę zrobić badania wpływu chustonoszenia na psychiczne aspekty rozwoju dziecka, nawet w rodzinach dysfunkcyjnych, czy na ilość płaczu w kolkach dziecięcych, podczas gdy nawet nie wiemy co je wywołuje to dlaczego nie na rozwój motoryczny? Kształtowanie się poczucia bezpieczeństwa i stylu przywiązania u dziecka jest zależne od niemniejszej liczby zmiennych czynników niż rozwój prawidłowej postawy i wzorców ruchowych! Przy odpowiednio dużej i losowej próbce badanych różnica statystyczna wyjdzie zawsze. Zdaję sobie sprawę, że ani takowej próbki badawczej w Polsce (oby jeszcze) nie ma, ani ośrodka badawczego gotowego się tego podjąć (a doradcy nim nie są, więc też nie wymagajmy), a 10 lat istnienia szkoły chustonoszenia XYZ to jednak niezbyt wiele na tak twarde dowody, ale… no nie skreślajmy tego, no ej, no Nie ma badań, jest tylko doświadczenie fizjoterapeutów i doradców, ale chyba fajnie, gdyby ktoś kiedyś je zrobił, nieprawdaż?

    Cytat Zamieszczone przez FatalFuchsia Zobacz posta
    Mądrze piszesz, Nautika. Ja od siebie dodam, że IMO pogoń za idealnym wiązaniem to trochę charakterystyczne dla wczesnego wieku dziecka, gdy mamie hormony szaleją i często ociera się o depresyjne nastroje, zastanawiając się czy nie krzywdzi dziecka. Warto sobie z tego zdawać sprawę.
    Chyba nie do końca tylko o to chodzi… IMO pogoń za idealnym wiązaniem jest niezbędnym elementem nauki wiązania. Żeby ocenić decydować na ile dane wiązanie odbiega od wzorca i czy w danych okolicznościach mogę sobie pozwolić na to odstępstwo muszę wiedzieć jak na mnie i dziecku wygląda to prawidłowe. Muszę rozumieć jak konkretnie na mnie i moim dziecku wygląda dobrze zamotana chusta, gdzie przebiega, dlaczego tak, w jakich pozycjach są nasze ciała, jak się z tym czuję, jak pracuje chusta po 5, 20 minutach, po godzinie itd. Dopiero wyposażona w tę wiedzę mogę stwierdzić, na ile aktualne motanie mnie zadowala, nadaje się na dane warunki (spacer, drzemka, zrobienie czegoś w domu), czy mam możliwość poprawy i jak. Do tego muszę umieć zawiązać dobrze i wiedzieć jak to zrobić. Zwyczajnie potrzeba punktu odniesienia i chyba właśnie o nie małgoś pyta Tylko, że z tego co wnioskuję obiektywnych nie ma, trzeba samemu je wypracować.


    Ja żałuję, że za plecak wzięłam się dopiero koło 4 miesiąca. Wypracowywanie sobie ruchów i położenia dziecka z niezbyt współpracującym malcem jest trudne, gdybym zaczęła wcześniej do tego etapu miałabym już nieco otrzaskane wiązanie i lepiej bym sobie z nim radziła i mogła decydować bardziej świadomie czy te nóżki są okej czy nie, czy może jednak odwiązać…
    Swoją drogą córka mi właśnie śpi na plecach zawiązałam sobie dziwaczną fryzurę i w czasie wiązania wyciągnęła rączki do przodu i się bawiła włosami, było łatwiej A jak zasnęła to poprawiłam. Nie jest idealnie, ale jest lepiej, chyba nawet dobrze. Liczę, że nie umrze od tego i idę prasować męskie koszule, ćao
    Szkoła Noszenia ClauWi®
    Doradca Noszenia ClauWi® (kurs podstawowy)
    Warszawa/Bełchatów

  8. #8
    Chusteryczka Awatar malgos
    Dołączył
    Oct 2009
    Miejscowość
    Kraków
    Posty
    1,746

    Domyślnie

    Yellowstone dzięki . Swój punkt odniesienia, tak, to chyba to. Ja jeszcze swojego nie znalazłam, ale szukam.

    Myślę, że kiedyś takie badania powstaną w końcu, chyba nikt ich tutaj tak totalnie nie skreśla, myślę, że jak minie trochę czasu i większość fizjoterapeutów przekona się do chusty (oby, bo teraz to tylko jakiś mały procent jest), to badania powstaną, to jest naturalna kolej rzeczy . Albo odwrotnie, jakiś szalony magistrant/doktorant szarpnie się na badania i wtedy większość świata fizjoterapeutycznego przekona się wreszcie do chusty .

    Ja za plecak wzięłam się niestety dopiero około 3 miesiąca, bo czekałam, aż mały zacznie trzymać głowę. Bo jest to dla mnie nowe wiązanie i wiem, że słabo mi idzie dociąganie plecaka, luzy mi wychodzą przy karku, a mając dziecko na brzuchu jestem w stanie to bardziej kontrolować, podtrzymać głowę czy coś jak mi się wiązanie poluzuje, jakąś pieluszkę wsadzić, zrobić "kołnierzyk". Z tą pieluszką to stary sposób i niepolecany, ale ja to tylko awaryjnie stosowałam (w sumie może ze 2-3 razy w kieszonce), jak nie miałam gdzie poprawić wiązania (nie wyobrażam sobie poprawiać go pod kurtką dla dwojga), a do domu mam jeszcze kawałek. W plecaku takie opcji nie ma, jak głowa opadnie, to trudniej korygować, przynajmniej zimą, bo w lecie to można jakoś chustę na głowę naciągnąć czy coś.

    IMO plecak dla noworodka to raczej ktoś doświadczony w wiązaniu musi być. I raczej nie przy pierwszym dziecku , kiedy wszystko takie kruche i malutkie się wydaje .

    edit. Ale się da wiązać plecak na noworodku. Jak patrzę na zdjęcia livady w galerii, to mnie taaaaaaaka zazdrrrrośśśććć zżerrrrrrrraaaaa....
    Ostatnio edytowane przez malgos ; 20-11-2013 o 12:20
    M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •