Jestem głęboko zdumiona kierunkiem, w którym idzie ta dyskusja
malgos, Ty w ogóle czytałaś artykuły, które linkujesz?
Naprawdę nie znalazłaś? Widzisz, ściągnęłam artykuł "Zalety noszenia dziecka w chuście" z podlinkowanej przez Ciebie strony i co widzę? Ano, proszę:
"Międzynarodowy autorytet w zakresie badań stawów biodrowych
niemowląt, niemiecki ortopeda dr Ewald Fettweis,
wykazał zależność między noszeniem dzieci w chustach
a zwichnięciem stawu biodrowego. W wyniku przeprowadzonych
badań udowodnił, iż w kulturach, w których dzieci
są często noszone w chustach, w zasadzie nie występują
zwichnięcia stawu biodrowego. Dziecko w chuście przyjmuje
pozycję, w której ma
kończyny dolne nieznacznie odwiedzione
i zgięte ok. 90-100° w stawach biodrowych, a jak
powszechnie wiadomo, jest to najkorzystniejsza pozycja
do leczenia dysplazji biodra, więc śmiało można ją stosować
również u zdrowych dzieci jako formę profilaktyki.
Warto również zwrócić uwagę na fakt, iż w takiej pozycji
dochodzi do centralnego ucisku główki kości biodrowej
na panewkę powodującego w chrząstkowej części stawu
hydrostatyczne ciśnienie wpływające na proces kostnienia.
Porównywalny efekt przynosi m.in. czworakowanie."
W książce "Noś swoje dziecko" Magdalena Sendor (współzałożycielka Akademii Noszenia Dzieci) pisze o odwiedzeniu 30-60 stopni i zgięciu 90-120 stopni. Nie widzę, aby to się jakoś specjalnie kłóciło z naszymi założeniami.
Dziwi mnie łatwość, z jaką wydajesz oceny. Piszesz, że inne szkoły wychodzą do środowiska medycznego, a ClauWi nie. Naprawdę wiesz coś na ten temat? Czy wnioskujesz po dwóch przeglądówkach pani Jedwabińskiej? Żałuję, że do wspomnianego artykułu nie ma dołączonej bibliografii, poczytałabym. Zwłaszcza, że pani pisze o tym, że kangurowanie równa się noszeniu, a się NIE równa.
Są różne formy dotarcia do ludzi, w tym personelu medycznego. Gdyby tak o samej Ani napisać, a nie wymienię na pewno wszystkiego: praca na oddziałach wcześniaczych, coroczna Szkoła Zimowa Postępy w Neonatologii, niedawne szkolenie na doradców dla fizjoterapeutów w Poznaniu, udział w licznych konferencjach, warsztatach, szkoleniach. A widziałaś artykuły naszych doradców??? Np. tu:
http://pediatria.mp.pl/lista/show.html?id=75715 Tu więcej linków Kasi:
http://noszaki.pl/czytelnia.html
Rozumiem, że Ciebie interesują głównie prace doświadczalne, w których doradczynie zebrałyby swoich klientów i przeprowadziły na nich badania (oczywiście randomizowane, bo inne nie mają sensu) wpływu takiego lub innego noszenia na rozwój (no bo piszesz, że tyle nas jest i że aż trzy pokolenia chuściochów wyrosły). Tylko że takie badania należałoby prowadzić prospektywnie, przez kolejne kilkadziesiąt lat, bo na takiej przestrzeni czasowej mogą być obserwowane efekty, i nie wiadomo, gdzie by się ukazały wyniki, bo na razie żadna z nas nie robi doktoratu w tej dziedzinie, a człowiek z ulicy nie opublikuje pracy w czasopiśmie specjalistycznym. Kto by miał się opiekować merytorycznie takim badaniem?
Rozumiem chęć dociekania, naprawdę. Tylko mam wrażenie, że budujesz swoje pretensje do doradców na niewłaściwych podstawach i masz nierealne oczekiwania.
Odpowiadając na Twoje ostatnie pytanie: NIE, wyznacznikiem tego, czy dziecko ma dobrą pozycję, czy złą, nie jest płacz dziecka. Płacz oznaczałby jakąś skrajną sytuację. Dziecko jest elastyczne, dużo zniesie. Układ kostno-mięśniowy zaadaptuje się do tego, co z nim robimy. Tak właśnie powstają wady postawy i nieprawidłowe wzorce ruchowe - dzieci to nie boli.