Strona 2 z 3 PierwszyPierwszy 123 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 21 do 40 z 60

Wątek: zbyt szerokie odwiedzenie - do doradców

  1. #21
    Chusteryczka Awatar IzaBK
    Dołączył
    Jan 2010
    Miejscowość
    Pruszków/Warszawa
    Posty
    2,933

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez malgos Zobacz posta

    Niezupełnie. W pewnym sensie jestem uczniem. My, zwykłe forumki możemy sobie gdybać na temat wiązań, kombinować, ale jeśli wypowiada się ktoś, kto ma w stopce sygnaturę "Doradca" i wypowiada się na tematy dotyczące wiązań, ocenia zdjęcia mam, które tutaj je zamieszczają, odpowiada na pytania, to taka osoba wypowiada się zawodowo, czy tego chce, czy nie, jest to w ten sposób odbierane przez resztę forumek.
    Jeśli tak faktycznie jest, to z tego miejsca apeluję o rozsądek - pamiętajmy o tym, że forum internetowe to tylko forum internetowe. To zbiór opinii różnych osób. Wszelkie diagnozy internetowe są obarczone dużym ryzykiem.

    Dlatego ja prosiłam właśnie Was, doradczynie, aby przetłumaczyć to "z polskiego na nasze", wiem, ze to trudne jest, bo skoro już posługujemy się w rozmowach dotyczących chustowiązania takimi fachowymi terminami jak "podwinięcie miednicy", "zgięcie w stawie biodrowym", "odwiedzenie", "rotacja zewnętrzna" itd., to chyba powinnyśmy wiedzieć, co to konkretnie znaczy.
    A wiesz, ja w relacji uczeń-nauczyciel prawie nie posługuję się tymi terminami... W głównej mierze pokazuję, koryguję i pomagam poczuć. Pracuję na czuciu a nie na słowach czy obrazach. Tego nie da się przełożyć na tekst w poście.
    W internecie to tylko dywagacje są, raczej mają zaispirować do poszukiwania rozwiązań, niż są rozwiązaniami gotowymi. No i w internecie nie da się niczego pokazać, ani tym bardziej dać miarodajnego feedbacku. Forum internetowe nie jest medium idealnym, jeszcze raz apeluję o rozsądek!

    Mocno trzymam kciuki za Twoje poszukiwania i życzę Ci, aby udało Ci się znaleźć odpowiedzi na wszystkie wątpliwości, które CIę nurtują. Pozdrawiam
    G- X 2009 E- VI 2003 M- XII 1998

    NaturalnaMama.pl - ot, zwykły sklep.
    Certyfikowany Doradca Noszenia ClauWi, Instruktor Shantala: PogotowieChustowe.pl

    konsultacje także poprzez SKYPE

  2. #22
    Chusteryczka Awatar malgos
    Dołączył
    Oct 2009
    Miejscowość
    Kraków
    Posty
    1,746

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Pat Zobacz posta
    Jestem głęboko zdumiona kierunkiem, w którym idzie ta dyskusja

    malgos, Ty w ogóle czytałaś artykuły, które linkujesz?



    Naprawdę nie znalazłaś? Widzisz, ściągnęłam artykuł "Zalety noszenia dziecka w chuście" z podlinkowanej przez Ciebie strony i co widzę? Ano, proszę:
    "Międzynarodowy autorytet w zakresie badań stawów biodrowych
    niemowląt, niemiecki ortopeda dr Ewald Fettweis,
    wykazał zależność między noszeniem dzieci w chustach
    a zwichnięciem stawu biodrowego. W wyniku przeprowadzonych
    badań udowodnił, iż w kulturach, w których dzieci
    są często noszone w chustach, w zasadzie nie występują
    zwichnięcia stawu biodrowego. Dziecko w chuście przyjmuje
    pozycję, w której ma kończyny dolne nieznacznie odwiedzione
    i zgięte ok. 90-100° w stawach biodrowyc
    h, a jak
    powszechnie wiadomo, jest to najkorzystniejsza pozycja
    do leczenia dysplazji biodra, więc śmiało można ją stosować
    również u zdrowych dzieci jako formę profilaktyki.
    Warto również zwrócić uwagę na fakt, iż w takiej pozycji
    dochodzi do centralnego ucisku główki kości biodrowej
    na panewkę powodującego w chrząstkowej części stawu
    hydrostatyczne ciśnienie wpływające na proces kostnienia.
    Porównywalny efekt przynosi m.in. czworakowanie."

    W książce "Noś swoje dziecko" Magdalena Sendor (współzałożycielka Akademii Noszenia Dzieci) pisze o odwiedzeniu 30-60 stopni i zgięciu 90-120 stopni. Nie widzę, aby to się jakoś specjalnie kłóciło z naszymi założeniami.

    Dziwi mnie łatwość, z jaką wydajesz oceny. Piszesz, że inne szkoły wychodzą do środowiska medycznego, a ClauWi nie. Naprawdę wiesz coś na ten temat? Czy wnioskujesz po dwóch przeglądówkach pani Jedwabińskiej? Żałuję, że do wspomnianego artykułu nie ma dołączonej bibliografii, poczytałabym. Zwłaszcza, że pani pisze o tym, że kangurowanie równa się noszeniu, a się NIE równa.

    Są różne formy dotarcia do ludzi, w tym personelu medycznego. Gdyby tak o samej Ani napisać, a nie wymienię na pewno wszystkiego: praca na oddziałach wcześniaczych, coroczna Szkoła Zimowa Postępy w Neonatologii, niedawne szkolenie na doradców dla fizjoterapeutów w Poznaniu, udział w licznych konferencjach, warsztatach, szkoleniach. A widziałaś artykuły naszych doradców??? Np. tu: http://pediatria.mp.pl/lista/show.html?id=75715 Tu więcej linków Kasi: http://noszaki.pl/czytelnia.html

    Rozumiem, że Ciebie interesują głównie prace doświadczalne, w których doradczynie zebrałyby swoich klientów i przeprowadziły na nich badania (oczywiście randomizowane, bo inne nie mają sensu) wpływu takiego lub innego noszenia na rozwój (no bo piszesz, że tyle nas jest i że aż trzy pokolenia chuściochów wyrosły). Tylko że takie badania należałoby prowadzić prospektywnie, przez kolejne kilkadziesiąt lat, bo na takiej przestrzeni czasowej mogą być obserwowane efekty, i nie wiadomo, gdzie by się ukazały wyniki, bo na razie żadna z nas nie robi doktoratu w tej dziedzinie, a człowiek z ulicy nie opublikuje pracy w czasopiśmie specjalistycznym. Kto by miał się opiekować merytorycznie takim badaniem?

    Rozumiem chęć dociekania, naprawdę. Tylko mam wrażenie, że budujesz swoje pretensje do doradców na niewłaściwych podstawach i masz nierealne oczekiwania.

    Odpowiadając na Twoje ostatnie pytanie: NIE, wyznacznikiem tego, czy dziecko ma dobrą pozycję, czy złą, nie jest płacz dziecka. Płacz oznaczałby jakąś skrajną sytuację. Dziecko jest elastyczne, dużo zniesie. Układ kostno-mięśniowy zaadaptuje się do tego, co z nim robimy. Tak właśnie powstają wady postawy i nieprawidłowe wzorce ruchowe - dzieci to nie boli.
    Dobrze, że udało Ci sie dotrzeć do artykułu, mi się wczoraj w pierwszej chwili nie udało, bo tam jakąś prenumeratę trzeba mieć, czy abonament opłacony, więc ściągnęłam sobie tylko na pulpit linki, żeby to załatwić dziś wieczorem na spokojnie. Fajnie, ze mnie uprzedziłaś i do tych liczb dotarłaś jednak, bo ja na stronie Ani Talar ich nie znalazłam (jak przeczytałam, to co napisałam w Twoim cytacie, to istotnie, to zdanie wprowadzało w błąd, bo sugerowało, że przeczytałam, mea culpa, przepraszam).

    Cieszy mnie, że te liczby 90-100 oscylują wokół tych wartości podanych przez ClauWi , więc jest wspólny mianownik różnych szkół noszenia, chętnie obejrzę jakąś rycinę. Chociaż czepnę się trochę tych 90 stopni , bo to oznacza, że kości udowe są pod kątem prostym w stosunku do kręgosłupa (czy tak?), czyli jak w siedzeniu na krześle, czy w MT, czy w manduce mniej więcej. Więc co, noszenie w tych nosidłach miękkich przy przyzwoitym odwiedzeniu tez może być dopuszczalne jako element rehabilitacji ? Trochę bez sensu do brzmi w związku z tym, co głosi ClauWi, ze zgięcie w MT to za małe jest. I co to jest "nieznaczne odwiedzenie"?

    Cieszy mnie, że ten wątek zaowocował wysypem linków . WRESZCIE! O publikacjach ClauWi nie wiedziałam, nie dotarłam, do tej pory szukałam głównie po stronach różnych szkół noszenia, bo tam spodziewałam się znaleźć najwięcej. Nie prenumerowałam do tej pory żadnych czasopism z działki rehabilitacji, szukałam trochę po omacku wrzucając różne hasła do googla. To może jednak zbierzecie je wszystkie i umieścicie je na stronie, żeby łatwiej było? Skoro macie się czym pochwalić, to czemu nie ? Brakowało mi strasznie mi właśnie takiej bibliografii, żeby sobie to poczytać, cieszę się, że mi w tym trochę pomogłaś , bo kurcze, czułam się sama na placu boju.

    A co do doświadczeń, to moim zdaniem nie jest to wcale taki zły pomysł, przeciwnie. Skoro ClauWi ma istnieć ileś tam lat , istnieje już dziesięć, za następne dziesięć-piętnaście lat będą pierwsi dorośli z w pełni ukształtowanym kręgosłupem wynoszeni za młodu w chuście. Jesteście na półmetku pierwszego chustowego pokolenia , więc warto zbierać materiały do badań już teraz.

    A swoją drogą, to ja osobiście nie czekałabym dziesiątków lat na wyniki, o nie. Bo wydaje mi się, że jesli takie wiarygodne badania o wpływie chustonoszenia na kręgosłup człowieka mają być przeprowadzone wiarygodnie i wyniki mają być miarodajne, to na dzieciach nie więcej niż 2-3 letnich, które właśnie zakończyły etap noszenia w chuście. A więc badania w krótkich odstępach czasu, co 2-3 lata. Bo potem wchodzi przedszkole (jakieś ćwiczenia, rytmika, dużo ruchu), zaraz szkoła, ślęczenie w ławkach i wtedy nie wiadomo już, czy skolioza to jest od krzywego siedzenia w ławce i noszenia tornistra na jednym ramieniu, czy od krzywego ułożenia w chuście, w której dziecko przebywało 6h dziennie. Nie warto czekać setek pokoleń, tak mi się wydaje.

    A jak jeszcze dotrze ktoś do ryciny miednicy podwiniętej i niepodwiniętej, to będę już bardzo usatysfakcjonowana. Bo mi się intuicyjnie wydaje, że tam chodzi o jakieś centymetry różnicy, bardzo chciałabym zobaczyć to.

    Edit. A w gruncie rzeczy to tak naprawdę chodzi mi o rozpoznawanie tego, czy miednica podwinięta, czy niepodwinięta jest na dziecku w chuście przy pomocy prostych wskaźników. Trageschule operowało hasłami "kolanka na wysokości pępka", "nózki w literę M", to jest czytelniejsze niż "kąt 110 stopni" i łatwiej sprawdzalne. Ale Ania Nogajska pisała, że "kolanka na wysokości pępka" to niedobre określenie. A więc czy da się to jakoś ująć, opisać po ludzku? Czy jesteśmy skazani na kątomierze? To samo z odwiedzeniem. Czy jeśli dziecko JESZCZE nie prostuje kręgosłupa, to odwiedzenie jest ok. ? Czy to jest wyznacznik dobrego odwiedzenia? No tropię te wskaźniki, tropię i wytropić jakoś nie mogę...

    A, no i Ania Nogajska zwróciła gdzieś uwage na rotację stópki, że na zewnątrz ma być, a nie równolegle go ciała, nie do wewnatrz. To wydaje mi się ważne, mało kto o tym pisał wcześniej.

    IzaBK, no wiem, ze internet niedoskonały jest. Masz rację, nie jest i nie będzie, nie wszystko da się opisać, pracujesz jako doradca na czuciu, jasne, ale wydaje mi się, że warto próbować jednak, bo jest on teraz niewątpliwie narzędziem naszej komunikacji, pracy, dla doradców też . I warto przekładać z czucia na słowa, próbować przynajmniej, inaczej nie napisano by żadnej książki o emocjach (psychologia), a przecież próbujemy i z każdą próbą ujęcia w słowa tego, co czujemy, jesteśmy bliżej tego, co chcieliśmy rzeczywiście powiedzieć . Jesli chustonoszenie ma się rozwijać i być poważnie traktowane przez niedowierzających temu niektórych fizjoterapeutów, jeśli akcje "noszeniowe" mają być wiarygodne, to trzeba coś w tym kierunku zrobić, zacząć coś pisać, szlifować.
    Ostatnio edytowane przez malgos ; 14-11-2013 o 22:42
    M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017

  3. #23
    Chustoguru Awatar Pat
    Dołączył
    Feb 2011
    Miejscowość
    Warszawa-Białołęka
    Posty
    7,569

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez malgos Zobacz posta
    Chociaż czepnę się trochę tych 90 stopni
    Słusznie!

    bo to oznacza, że kości udowe są pod kątem prostym w stosunku do kręgosłupa (czy tak?), czyli jak w siedzeniu na krześle, czy w MT, czy w manduce mniej więcej.
    Tak, przy 90 stopniach dziecko siedzi, a nie powinno. My uczymy, by zgięcie przekroczyło tę magiczną granicę (>90 stopni), bo wtedy kręgosłup zaczyna się zaokrąglać, przy czym zgięcie powyżej 100 będzie najbardziej optymalne. Tak wynika z obserwacji dzieci. Nie, nie posiadam randomizowanych badań

    I co to jest "nieznaczne odwiedzenie"?
    Nie wiem - może warto zapytać autorki artykułu Ja to zinterpretowałam jako dalekie od szpagatu
    Ostatnio edytowane przez Pat ; 14-11-2013 o 23:00

  4. #24
    Chusteryczka Awatar malgos
    Dołączył
    Oct 2009
    Miejscowość
    Kraków
    Posty
    1,746

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Pat Zobacz posta
    Tak, przy 90 stopniach dziecko siedzi, a nie powinno. My uczymy, by zgięcie przekroczyło tę magiczną granicę (>90 stopni), bo wtedy kręgosłup zaczyna się zaokrąglać, przy czym zgięcie powyżej 100 będzie najbardziej optymalne. Tak wynika z obserwacji dzieci. Nie, nie posiadam randomizowanych badań
    Na moja intuicję to słusznie prawisz , jeszcze mi tylko ryciny brakuje z wyrysowanymi strzałkami i kątami. Albo zdjęcia dziecka w chuście z profilu z wyrysowanymi kątami i strzałkami. A przy kącie powyżej 110 stopni to zgięcie jest już za duże? Jest na to jakaś rycina, gdzie widać, jak sie dziecko zapada w sobie, bo zgięcie za duże? I jest ryzyko podwieszenia za kolanka? no nie mówię o pozycji embrionalnej z kolankami na wysokości brody, takie zdjęcie już tu było... Da się to "optymalne zgięcie" opisać jakimś przybliżeniem w stylu "kolanka na wysokości pępka"? Może jednak nie jest to takie złe określenie? Tak, tak, wiem, że się powtarzam .

    Tak samo z odwiedzeniem. Między szpagatem a nózkami ustawionymi równolegle jest cała gama kątów odwiedzenia. Jak rozpoznać ten właściwy, jakimi niematematycznymi wskaźnikami? Jak nie ma wyprostu kręgosłupa, to jest ok.?
    Ostatnio edytowane przez malgos ; 14-11-2013 o 23:12 Powód: o pozycji embrionalnej dopisałam
    M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017

  5. #25
    Chusteryczka Awatar nautika
    Dołączył
    Mar 2012
    Miejscowość
    Chorzów
    Posty
    2,375

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez malgos Zobacz posta
    Jak rozpoznać ten właściwy, jakimi niematematycznymi wskaźnikami? Jak nie ma wyprostu kręgosłupa, to jest ok.?
    Jak będziesz wiązać ze cztery razy dziennie przez rok, to będziesz rozpoznawać ten właściwy.
    Nie ma matematycznych wskaźników!
    To jest coś co się czuje przy danym wiązaniu.
    A co karmisz też z zegarkiem w ręku i usypiasz dziecko równo o 19.15, choć nie jest akurat tego dnia śpiące o tej godzinie?
    Macierzyństwo to przede wszystkim intuicja i doświadczenie, przy kolejnych chuściochu już się nie będziesz tak "męczyć" moralnie.

    A byłaś choć u doradcy ze swoim wiązaniem? Ocenił ktoś kompetentny, czy jest dobre?

    I czemu to Cię tam męczy?
    Wydaje Ci się, że złym wiązaniem zrobisz dziecku krzywdę?
    Trzeba by było chyba wiązać przez bite pierwsze 6miesięcy życia w koszmarnie nie dociągnięte 2X, żeby kiedyś w przyszłości odbiło się to na aparacie ruchowym dziecka. A i tak wydaje mi się, że większość dzieci w dalszym rozwoju ruchowym zrekompensowało by te zaniedbania.

    I jeszcze jedna moja propozycja dot. pracy uk. szkieletowego w obrębie miednicy i kręgosłupa lędzwiowego.
    Jeśli potrafisz tak zrobić to przekonasz się odrobinę jak to działa. To ćwiczenie, które Tobie może zobrazować jak pracuje ciało dziecka w chuście. Jak trzeba będzie to Ci fotki pstryknę chyba, bo w necie nigdzie tego nie umiem znaleść.

    Kucnij w małym rozkroku na całych stopach, ale tak aby pośladki były z tyłu a kolana nad piętami.
    Złóż razem dłonie, a łokciami zacznij rozpychać kolana.
    Czym bardziej rozpychasz kolana, tym bardziej prostuje się kręgosłup, a odwiedzenie i rotacja zew. ud jest coraz większa.
    Gdy nie rozpychasz kolan, kręgosłup wygina się w C, a odwiedzenie i rotacja jest mniejsza.
    Madzik 2012 - Grzybeczek potocznie zwany Armagedonem
    Kacper 2016 - Paskud
    Maksymilina 2019 - Gustlik

  6. #26
    Chusteryczka Awatar malgos
    Dołączył
    Oct 2009
    Miejscowość
    Kraków
    Posty
    1,746

    Domyślnie

    Nautika, jakoś czuję się zaszufladkowana pod Twoim poście do grona mam karmiących z zegarkiem w ręku .

    Jestem praktycznie chustonówką mimo teoretycznie dłuższego niż Ty stażu na forum, miałam przerwę ponad trzyletnią w wiązaniu, przy starszej nie wiązałam ani plecaka, ani kangura, a kieszonkę i 2x krótko, bo szybko przeszłam do nosidła. Małego wiążę dopiero od 4 miesięcy mniej więcej, plecak regularnie zaczełam na serio jakieś 2-3 tyg. temu, od tygodnia wychodzę na spacer w nim dopiero.

    Po trzyletniej przerwie powróciłam na forum i nagle okazało się, że 2x jest niefajne (a nam się zupełnie dobrze nosiło), że w zasadzie tylko kangur i plecak i kółkowa, z kieszonką trzeba bardzo uważać i że zrobię krzywdę noworodkowi wkładając je do ulubionego przeze mnie 2x.

    No to ok., moze coś się faktycznie zmieniło, jak mnie nie było i świat chustowy poszedł do przodu? Wzięłam się za to systematycznie i na serio, zaczęłam czytać, co piszą doradcy na forum, czytałam, wiązałam lalę przed urodzeniem małego, obejrzałam mnóstwo filmików, instrukcji, porównywałam sposoby wiązań, dociągań, detale. Byłam na warsztatach, na ind. konsultacjach. Zaczęłam brać udział w komentowaniu zdjęć forumek, bo primo: z każdym takim zdjęciem widzę więcej szczegółów, a secundo: nie zawsze zgadzałam się z tym, co pisali doradcy, nie pasowało mi to do schematu, który mi podano jako właściwy. Te zdjęcia to jest konfrontacja rzeczywistości ze schematem. Nie pasowała mi, więc drążę temat i proszę o wyjasnienia.

    Nie rozumiem, czemu się dziwisz moim pytaniom, mojemu dociekaniu, przecież każda chustonówka chce wiązać dziecko jak najlepiej, jak najidealniej właśnie. Co w tym złego? Trochę wyrozumiałości... Zanim wyrobię sobie intuicję wiązaniową, trochę czasu minie, to nie jest coś, z czym się człowiek rodzi (z umiejętnością karmienia piersią też nie ) i nauczy w 2h warsztatu plecaczkowego (który odbyłam) i 2h indywidualnych konsultacji (tez miałam).

    Może jestem jakimś opornym modelem? I co, mam się nie uczyć wiązać, gdy chusta ratuje mi moje poranki i popołudnia? Liczę na cierpliwość doradców, wiem, że wystawiam ich na ciężką próbę i szanuję każdego, kto mi na moje pytania "pod włos" odpowiada bez jeżenia i obrażania się na mnie.

    edit. Może potrzebuję łopatologicznego wyjaśnienia? Bardzo proszę, jak dziecku w pierwszej klasie, nie obrażę się, serio piszę, rysunek, strzałki, flamaster. To jest tak, a tu jest to i to. Miednica podwinięta. Miednica niepodwinięta. Podwieszenie za kolanka. Miednica w MT. Miednica w kangurze. Ja nie chcę zgadywać, domyślać się, co oznacza "podwinięcie miednicy". Bo okazuje się, że tak, jak ja je opisuję, jak ja je rozumiem wnioskując z różnych rozmów na forum, to podobno to nie jest do końca to, o co chodzi. koniec edit.

    A że czepiam się szczegółów? No, podobno diabeł tkwi w szczegółach. W czasach, gdy wiązałam starszą ponad cztery lata temu, nie mówiło się o kątach 90 i 110 odwiedzenia, zgięcia, nie używało się medycznie brzmiących, trochę tajemniczych sformułowań "podwinięcie miednicy", "zgięcie w stawie biodrowym", "rotacja". Używało się prostego i dla mnie bardziej intuicyjnego języka typu "kolanka na wysokości pępka", "nóżki w literę M", "pozycja żabki", "plecki w lekkie C".

    Piszesz o intuicji, jasne, tylko że jak widać nie zawsze intuicja idzie w parze z tymi schematami sprawdzonym przez lata, jakie głoszą szkoły noszenia. Komuś intuicja każe wkładać niesiedzące dziecko do manduki, ja ostatnio wiążę plecak prosty z tybetanem i jest mi po raz pierwszy w życiu przewygodnie, mogę nosić godzinami, a podobno to niedobre jest . No jak ktoś z certyfikatem mi mówi, że coś jest niedobre, a ja czuję i widzę inaczej, to komu mam wierzyć? Chcę mieć spójną wizję chustonoszenia. Nie chcę zrobić krzywdy swojemu dziecku, a jednocześnie chcę być w zgodzie sama z sobą nie tylko na warsztacie, ale na codzień też. Gdzie mam szukać wskazówek, jak nie u doradców? Znasz jakichś innych profesjonalistów w tej dziedzinie? Bo ja nie.

    Ćwiczenia na odwiedzenie, o których piszesz robiłam , więc znam zasadę szpagat=>prosty kregosłup, robiłam ćwiczenia także z rączkami, rozmawiałyśmy o nich z Anią Nogajską w innym wątku przy okazji tematu "prostych plecków w chuście". U doradcy byłam (a właściwie doradca u mnie), plus warsztaty plecaczkowe. Myślę, że jak każda chustonówka przechodzę etap "chcę wiązać idealnie", "nie chcę zrobić krzywdy swojemu maluszkowi". To chyba normalne, prawda? Taki etap. Ile dziewczyn rzuciło chustę, bo im się wydawało, że wiążą niewystarczająco dobrze? Ile z nich boi się zarzucić na plecy? Wyjść na spacer? A pamiętasz może to uczucie, jak się wychodzi pierwszy raz w chuście w nowym wiązaniu i tą niepewność, gdy człowiek zastanawia z każdym krokiem, czy jest dobrze, czy się materiał nie obluzował, obręcz barkowa niepodtrzymana, dziecko się wygina, przechodnie oglądają płaczącego malucha?

    Czemu mnie to męczy? Bo przy starszej, noszonej na szczęście krótko, przerobiłam problem asymetrii i nadmiernych napięć, a przy takich problemach dokładne wiązanie jest kluczowe, więc jestem tutaj lekko przeczulona na tym punkcie, to łatwo można przegapić. Jeśli nie miałaś takich problemów, to gratuluję, ja miałam i dlatego jestem ostrożna.

    Ja zrobiłam skok na głęboką wodę, zamknełam oczy i poszłam na krótki spacer w niedociągniętym plecaku, bo stwierdziłam, że inaczej NIGDY nie wyjdę poza wiązanie go w przedpokoju. I liczę na to, że z czasem się nauczę lepiej dociągać, bo wciąż średnio mi idzie ,choć już jest trochę lepiej. I że te luzy, które po drodze moje dziecko będzie musiało przeżyć, nie zrobią mu krzywdy. Dlatego nie noszę całymi dniami.

    A co do moich sporów z doradcami, to przecież w relacji nauczyciel-uczeń też zdarzają się spory, uczeń na najpierw ma etap zachwytu, potem frustracji, potem nieraz wytyka błędy, luki, bierze nauczyciela pod włos, zadaje pytania wykraczające poza zwykły zakres materiału (co bywa twórcze dla obu stron ), czasem tupie głośno "nie zgadzam się" , aby po jakimś czasie zgodzić się z tym, przeciw czemu się wcześniej buntował, albo znaleźć swoją własną drogę . Ja gdzieś teraz jestem na etapie buntu właśnie , buntu przeciw schematom (dlatego przyłozyłam kątomierz, bo mnie wkurzył trochę ten szumny język medyczny), nie lubię brać rzeczy na wiarę, bardzo chcę je zrozumieć i jednocześnie nie zawsze kleją mi sie z tym, co widzę i czuję. I dlatego pytam, dociekam, kombinuję.

    Edit. Wskaźniki matematyczne są (te 90 i 110 stopni), ale mi chodzi o wskazanie niematematycznych wskaźników, jak najbliższych tym parametrom.
    Ostatnio edytowane przez malgos ; 15-11-2013 o 12:37
    M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017

  7. #27
    Chusteryczka Awatar nautika
    Dołączył
    Mar 2012
    Miejscowość
    Chorzów
    Posty
    2,375

    Domyślnie

    Tak tak, też miałam takie dylematy. Ale to nic nie da.
    Zawiąż 1000 razy to będziesz wiedziała.
    Madzik 2012 - Grzybeczek potocznie zwany Armagedonem
    Kacper 2016 - Paskud
    Maksymilina 2019 - Gustlik

  8. #28
    Chusteryczka Awatar nautika
    Dołączył
    Mar 2012
    Miejscowość
    Chorzów
    Posty
    2,375

    Domyślnie

    I jeszcze jedno mi się skojarzyło teraz.
    Piszesz, że w tybetanie Ci wygodnie, czyli w prostym nie?
    Więc może sęk Twoich dociekań dotyczy tego, że Ci nie wygodnie, może jakoś i sposób odwiedzenia i rotacji nie ma tu nic do rzeczy?
    Ja też nie wiążę normalnego plecaka prostego.
    Mniej więcej w tym samy wieku, co Twój syn wrzucałam Madzię na plecy i nie mogłam za żadne skarby zrozumieć, jak można wypisywać, że to takie wygodne. Pomimo tego, że całe wiązanie było dobre, to nie mogłam nosić w zwykłym plecaku prostym.
    Ale musiałam nosić w plecaku, ja nie miałam innego wyjścia, bo spacery z psami, bo wózka sama znieść nie dawałam rady. Jeśli nie w chuście to nie wyszłabym z domu.
    I uparłam się bardzo, bardzo, aż w końcu doszłam tego tego, że krzyżuję poły na klatce piersiowej przed pociągnięciem ich na nóżki i w żadnym wypadku nie skręcam. Wierz mi, że zajęło mi to wiele czasu, próbowałam zmieniać chusty, nosić w innych wiązaniach, przerzuciłam się czasowo na MT, kiedy w 10 miesiącu córa jeszcze nie siadała, a już dawno stawała.

    I też wielokrotnie wychodziłam w szczególności z psami w plecaku źle dociągniętym, bo wzrastająca objętość dzieciny mej w kieszonce zasłaniała mi całą drogę. Doszłam do wniosku, że lepiej w złym plecaku iść normalnie niż się w kieszonce wywalić podczas schodzenia z dwoma psami z pięciu tysięcy górek które mam po drodze. Też było już zimno, rok temu, więc wrzucała na nas bawełnianą wiązana bluzkę, która dodatkowo podtrzymywała główkę.
    No i za każdym razem przed wyjściem i po przyjściu oglądałam dokładnie wiązanie, co pewnie tez robisz, żeby kolejnym razem spróbować bardziej tu, a mniej tam.

    Nie wiem co Ci jeszcze napisać, ale świadomość, że masz zły kąt w wiązaniu lub nie takie odwiedzenie Ci nie pomoże.
    Setki, tysiące dzieci noszone jest źle i nic im się nie dzieje, to też pewnie żaden pocieszenie.
    Sam fakt, że dociekasz jest pozytywny, bo wiesz, że umiesz lepiej i na tym się skup

    Nie widziałam jeszcze wiązania idealnego, widziałam tylko takie, które ułatwiają życie matce, a dziecku pozwalają być zawsze blisko.
    Madzik 2012 - Grzybeczek potocznie zwany Armagedonem
    Kacper 2016 - Paskud
    Maksymilina 2019 - Gustlik

  9. #29
    Chustomanka Awatar FatalFuchsia
    Dołączył
    Aug 2012
    Miejscowość
    Holandia
    Posty
    753

    Domyślnie

    Mądrze piszesz, Nautika. Ja od siebie dodam, że IMO pogoń za idealnym wiązaniem to trochę charakterystyczne dla wczesnego wieku dziecka, gdy mamie hormony szaleją i często ociera się o depresyjne nastroje, zastanawiając się czy nie krzywdzi dziecka. Warto sobie z tego zdawać sprawę.

  10. #30
    Chustomanka Awatar dagape
    Dołączył
    May 2010
    Miejscowość
    Kraków
    Posty
    885

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez nautika Zobacz posta
    Mniej więcej w tym samy wieku, co Twój syn wrzucałam Madzię na plecy i nie mogłam za żadne skarby zrozumieć, jak można wypisywać, że to takie wygodne. Pomimo tego, że całe wiązanie było dobre, to nie mogłam nosić w zwykłym plecaku prostym.
    Ja pierwszą córę plecakowałam dużo, z drugą córą ćwiczę plecak od ponad miesiąca i kurcze w żadnym z zawiązanych przeze mnie plecaków (także przy obecności doradcy) nie było mi wygodnie. To znaczy inaczej. Jest mi wygodnie przez pierwsze 30 minut. Podobno dobrze dociągam. W plecaku prostym po 30 minutach zaczynam odczuwać ucisk w klatce piersiowej, bolą mnie też ramiona, ale klatkę piersiową czuję zdecydowanie mocniej. Tybetana, ani innych plecaków nie próbowałam wiązać, ale chyba powinnam spróbować...

    Cytat Zamieszczone przez FatalFuchsia
    Mądrze piszesz, Nautika. Ja od siebie dodam, że IMO pogoń za idealnym wiązaniem to trochę charakterystyczne dla wczesnego wieku dziecka, gdy mamie hormony szaleją i często ociera się o depresyjne nastroje, zastanawiając się czy nie krzywdzi dziecka. Warto sobie z tego zdawać sprawę.
    Ja bym nie utożsamiała tego z hormonami i depresyjnymi nastrojami. Oczywiście nie mogę się odnosić do ogółu, ale przynajmniej u mnie hormony już dawno przestały buzować, a jak buzowały to byłam na lekkim haju i nosiło i wiązało mi się super. Depresyjnych nastrojów też u siebie nie stwierdzam. Przy starszej córce nie zastanawiałam się tak mocno nad wiązaniami, bo nie nosiłam jej tak często i zaczęłyśmy się nosić tak naprawdę w momencie, kiedy ona samodzielnie siadała. Młodszą córę noszę praktycznie od początku i nosimy się po parę godzin dziennie. I to chyba o to chodzi, o tą świadomość, że młodsza córa przez to że noszona jest częściej i wcześniej jest bardziej narażona na urazy. Kręgosłup dziecka, które samodzielnie siada jest chyba mniej podatny na niedociągnięcia wiązań. Tak mi się przynajmniej wydaje

  11. #31
    Chusteryczka Awatar malgos
    Dołączył
    Oct 2009
    Miejscowość
    Kraków
    Posty
    1,746

    Domyślnie

    Nautika, dzięki za podzielenie się swoim doświadczeniem. To wspierające i pocieszające bardzo jest .

    FatalFusiu, ja jakoś depresji u siebie nie zauważyłam, ogólnie czuję się dobrze. Co do tej pogoni za idealnym wiązaniem i wczesnym wiekiem dziecka to jest to raczej związane z tym, o czym pisze Dagape, że mamy wdrukowane do głowy dwa przekazy: "nie pionizować" i "można wiązać w chuście, ale trzeba dobrze dociągać, WTEDY jest bezpiecznie". Doradcy o tym trąbią głośno i bardzo dobrze, bo taki maluszek do momentu samodzielnego siadania jest najbardziej narażony skoliozy i tym podobne urazy. Dlatego najwięcej pytań, zdjęć pochodzi od rodziców dzieci zupełnie malutkich, dlatego oni najbardziej się o nie boją i słusznie. Nawet doświadczone wydawałoby się mamy wrzucają tu swoje zdjęcia kolejnych niemowlaczków z prośbą o ocenę wiązania.

    Myślę, że spokój wiązania przychodzi z czasem, ale nie tylko dlatego, ze nabywa się większe doświadczenie, ale dlatego tez że dziecko dorasta i mniej jest narażone na ew. urazy spowodowane niedociągnięciami, więc mama aż tak bardzo się nimi juz nie przejmuje . Przeglądałam uważnie plecaczki i kieszonki w galerii - wiele jest tam niedociągnięć, luzy przy karku, podwieszenia też się zdarzają, nózki proste, kąt daleki od optymalnego, ale wiązane dzieci są większe i im nic nie będzie, mam poczucie, że bardziej się już wtedy liczy obopólna radość z noszenia, niż sama technika, tak mi się wydaje.
    M&M 2006 , M 2009, M 2013, M 2017

  12. #32
    Chusteryczka
    Dołączył
    Oct 2007
    Miejscowość
    pomiędzy Łodzią a Warszawą
    Posty
    1,620

    Domyślnie

    Dzięki wszystkim za wypowiedzi. Malgos, ja niestety mam wrażenie, że Ty ciągle stawiasz te same pytania i kręcimy się w kółko I po raz kolejny Ci napiszę, że osiągnęłyśmy granicę wirtualnego doradzania, uważam, że odpowiedziałyśmy Ci bardzo szczegółowo i z dużą rzetelnością.
    I przepraszam Cię najmocniej, ale tak jak uprzejmie napisałam Ci w PW przynajmniej ja nie mam czasu na pisanie po raz kolejny tego samego, innym językiem w tasiemcowych postach.

    " że czepiam się szczegółów? No, podobno diabeł tkwi w szczegółach. W czasach, gdy wiązałam starszą ponad cztery lata temu, nie mówiło się o kątach 90 i 110 odwiedzenia, zgięcia, nie używało się medycznie brzmiących, trochę tajemniczych sformułowań "podwinięcie miednicy", "zgięcie w stawie biodrowym", "rotacja". Używało się prostego i dla mnie bardziej intuicyjnego języka typu "kolanka na wysokości pępka", "nóżki w literę M", "pozycja żabki", "plecki w lekkie C". "
    Z jednej strony oczekujesz medycznych podwalin, a z drugiej krytykujesz zbyt medyczny język Tym językiem posługują się Doradcy między sobą. Jak jestem u rodzica to pokazuję na dziecku o co mi chodzi!!!! A że Tobie na forum nie mogę tego pokazać to muszę to NAPISAĆ w ten sposób. Poza tym 4 lata temu nie było jeszcze doradczego języka chustowego w Polsce, bo praktycznie nie było doradców. "kolanka na wysokości pępka", "nóżki w literę M", "pozycja żabki", "plecki w lekkie C"- te wyrażania NIC nie mówią o prawidłowości ułożenia dziecka w chuście, to są bardzo orientacyjne wyrażenia. Używałyśmy ich parę lat temu jako mamy chustowe, nie jako doradcy. Czas pokazał, że są one bardzo nieprecyzyjne i mają nikła wartość w ocenie prawidłowości wiązania.
    Ćwiczenie: usiądź na krześle. Twoje zgięcie w stawie biodrowym wynosi 90 stopni. Siedzisz na guzach kulszowych. Teraz nie zmieniając zgięcia s stawie biodrowym usiądź na kości krzyżowej, czyli przechyl się do tyłu. Kolana masz na pewno na wysokości swojego pępka, a pomimo to zgięcie w stawie biodrowym pozostało to samo

    Literka M- ja piszę ją bardzo szeroko, a mój mąż bardzo "chudo"
    itd.

    Liczy się nie tylko zgięcie i odwiedzenie w stawie biodrowym!!! Poza tym dziecko ROŚNIE. Do znudzenia będę powtarzać, że największą rolę będzie odgrywało ustawienie miednicy- i nie pytaj mnie jakie, bo ono dla każdego dziecka może być nieco inne. Doradca może Ci powiedzieć, czy w danym wiązaniu na danym etapie rozwojowym Twojego dziecka jest ono prawidłowe i nauczyć Cię oceny pozycji Twojego dziecka w chuście. Warunek- musisz mieć podstawowe zaufanie, że Doradca ma wiedzę.


    Po raz kolejny proszę Cię o kontakt z Twoim Doradcą Noszenia, jeżeli masz wątpliwości co do jakości swoich wiązań.

    Na PW Ci napisałam moje zdanie na temat badań naukowych dotyczących noszenia. Są one niemożliwe do wykonania, ponieważ na prawidłowy rozwój dziecka ma wpływ wiele czynników, a nie tylko chusta. W zasadzie chusta to jeden z dziesiątków, jak nie setek elementów. Rozumiem, że w imię nauki i dobra przyszłych pokoleń byłabyś gotowa źle nosić i pielęgnować swoje dziecko, abym mogła dokonać analizy porównawczej? Bo wiarygodne badania zwykle są porównawcze.
    A jeśli dziecko było super noszone i pielęgnowane, ale ma totalnie źle dobrany tornister, krzesło, biurko, nie ma ruchu tylko siedzi przed telewizorem to co???? Będzie to znaczyło, że ma skoliozę, bo było źle noszone?
    Jak znaleźć 100 dzieci o identycznych "parametrach" (napiecie mięśniowe, integracja odruchów, wzorce ruchowe itd.).
    Dla mnie takie badania to byłby totalny pic na wodę.

    Podobnie jak nikt nigdy nie udowodni, która metoda jest bardziej skuteczna Vojta czy Bobath. Bo po prostu jest jeszcze indywidualny czynnik danego dziecka. Ośrodkowy układ nerwowy dla największych neurologów jest nadal zagadką i nikt nie wie, dlaczego umiera wcześniak urodzony w 29 tygodniu ciąży, a przeżywa i świetnie rozwija się ten urodzony w 24 tc.
    Dlaczego tak długo diagnozujemy MPD?
    Dlaczego dzieci po takich samych wylewach około dokomorowych wychodzą z zupełnie różnymi deficytami lub bez nich?
    Dlaczego żaden ze świetnych specjalistów w ciągu 2 lat nie jest w stanie zdiagnozować dlaczego mam usztywniony bark? Mam się doszukiwać przyczyn w ich niewiedzy i braku podwalin naukowych?
    Dlaczego moja koleżanka ma okresy kiedy przestaje chodzić i od 5 lat nikt nie wie dlaczego?
    Dlaczego największym problemem na neonatologii nadal są zakażenia, grzyby?
    Dlaczego są tak skrajnie różne teorie na temat chociażby więzi?
    Dlaczego psychologia do dzisiaj nie wie jaka jest rola ojca w aspekcie więzi i przywiązania?
    Dlaczego nadal tak trudno zdiagnozować autyzm?
    Dlaczego jeszcze nie ma leku na AIDS i na raka?
    Dlaczego w PL pierwsze USG bioder zalecane jest w 8/12 tygodniu, jeżeli Europa Zachodnia robi je zaraz po urodzeniu lub max. w 4 tygodniu?
    Dlaczego lekarz robi tylko USG a nie bada stawów biodrowych funkcjonalnie (czy dziecko ma prawidłowe zakresy ruchu w stawach)?
    Dlaczego nikt nie uczy rodziców pielęgnacji?
    Dlaczego, dlaczego, dlaczego???????

    Człowiek i jego fizjologia nadal jest zagadką Malgos. Czy nam się to podoba czy nie. Pomimo, że medycyna jest stara jak świat!


    I jeszcze raz podkreślę- upewnijmy się, że prawidłowo wykonujemy pielęgnację, bo to ma znacznie większy wpływ na prawidłowy rozwój dziecka niż samo noszenie.
    Trener Szkoły Noszenia ClauWi®, http://www.clauwi.pl

  13. #33
    Chustomanka Awatar FatalFuchsia
    Dołączył
    Aug 2012
    Miejscowość
    Holandia
    Posty
    753

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez malgos Zobacz posta

    FatalFusiu, ja jakoś depresji u siebie nie zauważyłam, ogólnie czuję się dobrze.
    Małgosiu piszę o ogólnej tendencji (może się komuś przyda), a nie bezpośrednio o Tobie - po pierwsze nie aspiruję do określania cudzego nastroju przez internet, po drugie wybacz, ale trollujesz na potęgę.

  14. #34
    Chusteryczka
    Dołączył
    Sep 2009
    Miejscowość
    Irlandia/Galway
    Posty
    2,796

    Domyślnie

    [QUOTE=Anna Nogajska;2606873]
    Dlaczego w PL pierwsze USG bioder zalecane jest w 8/12 tygodniu, jeżeli Europa Zachodnia robi je zaraz po urodzeniu lub max. w 4 tygodniu?
    W Irlandii nie wykonuje sie USG bioder W OGOLE. To znaczy nie rutynowo.

    Dlaczego lekarz robi tylko USG a nie bada stawów biodrowych funkcjonalnie (czy dziecko ma prawidłowe zakresy ruchu w stawach)?
    W Irlandii bada sie bioderka noworodka "recznie". Przy synku wyszlo delikatne "klikanie" w jednej nozce. Dostalam przykaz pojawienia sie ponownie w 6 tyg. zycia na kontrole. Ponownie zbadano biodra recznie, USG nie bylo.

    Dlaczego nikt nie uczy rodziców pielęgnacji?
    Z drugiej strony ja z zaleceniami co do pionizowania i ogolnego zajmowania sie dzieckiem od strony, hmmm, nazwijmy fizjoterapeutycznej, spotkalam tylko w Polsce. Nikt mi tutaj nie mowil jak podnosic, jak nosic, zeby nie sadzac itd.


    A ja mam kilka innych pytan:

    Dlaczego w Polsce tak malo rodzicow nosi dzieci w chustach i nosidlach, w porownaniu np. do Wielkiej Brytanii (celowo nie porownuje do Irlandii, bo to inna populacja)?

    Dlaczego w UK jak grzyby po deszczu powstaja biblioteki chustowo-nosidlowe a spotkania chustowe ciesza sie ogromna popularnoscia?

    Dlaczego na zlot angielskiego forum przyjechalo kilka setek rodzicow a na nasz okolo setki?

    Dlaczego na angielskim forum watki o chustach i noszeniu sa kilkakrotnie liczniejsze niz na naszym (i jestem prawie pewna, ze nie ma tam watku o "koszmarnym noszeniu")?

    Dlaczego te zachodnioeuropejskie mamy nie boja sie nosic dzieci tak jak polskie mamy?

    Ja zrobilam kiedys kurs podstawowy na doradce z Trageschule UK, ale nie pracuje juz, ani nie udzielam sie jako doradca. Byl we mnie ogromny konflikt pomiedzy tym co wiedzialam z naszego forum a tym czego uczono mnie na kursie. Nie umialam podejsc do noszenia bardziej na luzie, pomimo tego, ze widze, ze to wlasnie postawa bardziej w strone "niewazne w czym nosic, wazne, ze nosic" sprawia, ze wiecej dzieci jest noszonych. Z mojego doswiadczenia, a pomagalam wiazac niemowleta mamom polskim i irlandzkim, to mamy polskie sa czesciej wrecz przerazone, ze moga dziecku zrobic krzywde, ze upuszcza, sa bardzo niepewne siebie. Irlandzkie mamy sa skoncentrowane glownie na tym czy dziecku i im samym jest wygodnie. Polskie na tym czy robia wszystko "wlasciwie" i czy dziecku sie nic nie stanie. Taka obserwacja.

    Osobiscie uwazam, ze nadmierne koncentrowanie sie na "jak" nie jest dobre. Co wiecej, jestem przekonana, ze robienie z chustonoszenia czegos, do czego potrzebna jest opinia "eksperta" wyrzadza wiecej szkody niz pozytku.
    Ostatnio edytowane przez Ananke ; 17-11-2013 o 13:13

  15. #35
    Chustoguru Awatar Pat
    Dołączył
    Feb 2011
    Miejscowość
    Warszawa-Białołęka
    Posty
    7,569

    Domyślnie

    Ananke, pytanie, w którym miejscu zwracanie uwagi na jakość wiązania staje się nadmierne. Tylko rozsądek nas ocali

    Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na Twoje pytania, ale gdy jadę do świeżo upieczonych rodziców i widzę, jacy są roztrzęsieni i to ja ich muszę uspokajać, że nie robią krzywdy swojemu dziecku, to myślę sobie, że przypisywanie doradcom "winy" za to, że tak wielu rodziców czuje się niepewnych w swojej roli (bo tak między wierszami odczytałam Twój post), jest jednak sporym nadużyciem Chusta to tylko jedno z wielu narzędzi, którymi ci rodzice posługują się w codziennym życiu. Źródła niepewności, niewiary w swoje siły, szukałabym gdzie indziej.

    Wysłane z mojego Nexus 4 przy użyciu Tapatalka

  16. #36
    Chusteryczka
    Dołączył
    Oct 2007
    Miejscowość
    pomiędzy Łodzią a Warszawą
    Posty
    1,620

    Domyślnie

    [QUOTE=Ananke;2607927]
    Cytat Zamieszczone przez Anna Nogajska Zobacz posta


    W Irlandii nie wykonuje sie USG bioder W OGOLE. To znaczy nie rutynowo.




    Dlaczego w Polsce tak malo rodzicow nosi dzieci w chustach i nosidlach, w porownaniu np. do Wielkiej Brytanii (celowo nie porownuje do Irlandii, bo to inna populacja)?

    Dlaczego w UK jak grzyby po deszczu powstaja biblioteki chustowo-nosidlowe a spotkania chustowe ciesza sie ogromna popularnoscia?

    Dlaczego na zlot angielskiego forum przyjechalo kilka setek rodzicow a na nasz okolo setki?


    Dlaczego te zachodnioeuropejskie mamy nie boja sie nosic dzieci tak jak polskie mamy?


    Osobiscie uwazam, ze nadmierne koncentrowanie sie na "jak" nie jest dobre. Co wiecej, jestem przekonana, ze robienie z chustonoszenia czegos, do czego potrzebna jest opinia "eksperta" wyrzadza wiecej szkody niz pozytku.
    Od dawna wiemy, że opieka pediatryczna w Irlandii i UK nie jest na najwyższym poziomie

    Może u nas nosi mniej rodziców, bo nosimy na większą skalę dopiero od 5 lat ?
    Może chusty dla rodziców w UK są po prostu bardziej dostępne w sensie ceny?
    Może na taki zjazd chustowy może sobie finansowo pozwolić więcej ludzi?

    Ja zadam pytanie: dlaczego w UK tak wielu rodziców nosi dzieci od urodzenia w nosidłach?

    U nas też jest zatrzęsienie spotkań chustowych, które cieszą się ogromną popularnością.

    Nie mam wrażenia, że w Polsce koncentrujemy się zbytnio na "jak". Takie wrażenie powstaje w forumowych wątkach takich jak ten, gdy wirtualnie drążone są pewne tematy. W kontakcie bezpośrednim z rodzicem głównym zadaniem doradcy jest wsparcie rodzica i nauczenie prawidłowego noszenia.
    Osobiście nie wyobrażam sobie sytuacji, że jestem doradcą, robię warsztat i nie koncentruję się na "jak". Przecież za to rodzice mi płacą i po to do mnie przychodzą.

    Forum to zupełnie inna bajka. Próbujemy pomóc, ocenić wiązanie, co często postrzegane jest jako koncentracja na "jak". Bo też takie jest oczekiwanie mamy, która wkleja tu swoje zdjęcie Jeżeli widzę potencjał do poprawienia to mam jej powiedzieć, że wszystko jest OK?
    Trener Szkoły Noszenia ClauWi®, http://www.clauwi.pl

  17. #37
    Chusteryczka
    Dołączył
    Sep 2009
    Miejscowość
    Irlandia/Galway
    Posty
    2,796

    Domyślnie

    [QUOTE=Anna Nogajska;2608011][QUOTE=Ananke;2607927]

    Od dawna wiemy, że opieka pediatryczna w Irlandii i UK nie jest na najwyższym poziomie
    Dokladnie. Dlatego irytuje mnie to deprecjonowanie polskiej sluzby zdrowia. To zbytnie uogolnianie, ze w tej mitycznej Europie Zachodniej wszystko jest lepiej. Otoz nie jest.

    Może u nas nosi mniej rodziców, bo nosimy na większą skalę dopiero od 5 lat ?
    Może chusty dla rodziców w UK są po prostu bardziej dostępne w sensie ceny?
    Może na taki zjazd chustowy może sobie finansowo pozwolić więcej ludzi?
    Zgodze sie z ostatnim zdaniem. Reszta... nie wiem, ja widze po forum, ze coraz mniej dyskutuje sie o noszeniu. Zreszta, o czym tu dyskutowac. Wiazania sa przeciez tylko dwa, trzy, reszta jest mniej lub bardziej otwarcie krytyowana.

    Ja zadam pytanie: dlaczego w UK tak wielu rodziców nosi dzieci od urodzenia w nosidłach?
    Moze dlatego, ze chca nosic, bo wiedza jak wazna jest bliskosc i nikt ich nie straszy, ze skrzywia dziecku kregoslup. Czy to dobrze, czy zle... nie wiem. Z punktu widzenia dziecka chyba dobrze (przynajmniej pod wzgledem emocjonalnym).

    Nie mam wrażenia, że w Polsce koncentrujemy się zbytnio na "jak". Takie wrażenie powstaje w forumowych wątkach takich jak ten, gdy wirtualnie drążone są pewne tematy.
    A wedlug mnie te watki powstaja wlasnie dlatego, ze zbyt koncentrujemy sie na "jak".

    W kontakcie bezpośrednim z rodzicem głównym zadaniem doradcy jest wsparcie rodzica i nauczenie prawidłowego noszenia.
    Osobiście nie wyobrażam sobie sytuacji, że jestem doradcą, robię warsztat i nie koncentruję się na "jak". Przecież za to rodzice mi płacą i po to do mnie przychodzą.
    No zgadzam sie jak najbardziej. Problem polega na tym, ze czesto sprzedawana jest informacja, ze bez wizyty u doradcy to sie nie ma co za chusty (a co za ty idzie - noszenie) zabierac i z tym sie nie zgadzam. Tak samo z autorytatywnymi stwierdzeniami typu "tak nie nosimy!".

    Forum to zupełnie inna bajka. Próbujemy pomóc, ocenić wiązanie, co często postrzegane jest jako koncentracja na "jak". Bo też takie jest oczekiwanie mamy, która wkleja tu swoje zdjęcie Jeżeli widzę potencjał do poprawienia to mam jej powiedzieć, że wszystko jest OK?
    Nie chodzi mi o watki pomocowe. Ja zauwazam coraz czesciej w roznych watkach przewijajace sie wypowiedzi "tyko kangurek jest dobry dla noworodka", "jesli na plecach, to tylko plecak prosty bez modyfikacji", "nie powino sie nosic w 2x", "elastyk to nie jest najlepszy wybor", "absolutnie nie wsadzaj do nosidla, jesli samodzielnie nie potrafi usiasc" itd. itp. I to nie jest istotne, czy te stwierdzenia sa prawdziwe czy nie, tylko to, ze wedlug mnie wizja noszenia dzieci jaka odbiera potencjalny czytelnik forum jest taka, ze lepiej sie za to w ogole nie zabierac, bo na pewno cos spieprzysz, bo regul jest multum i w dodatku nikt nie jest niczego na 100% pewny, a i badan naukowych nie ma.

    Ale moze sie myle, moze to po prostu przeladowanie tematyka.

  18. #38
    Chustomanka Awatar FatalFuchsia
    Dołączył
    Aug 2012
    Miejscowość
    Holandia
    Posty
    753

    Domyślnie

    [QUOTE=Anna Nogajska;2608011]
    Cytat Zamieszczone przez Ananke Zobacz posta

    Od dawna wiemy, że opieka pediatryczna w Irlandii i UK nie jest na najwyższym poziomie
    Zgadzam się z postem Ananke, również mieszkam za granicą. Być może NHS jest koszmarny, ale wybacz, polska służba jest jeszcze gorsza Gdy porównuję wrażenia mojej brytyjskiej rodziny z moją rodziną z Polski, to ciągle wypadają na korzyść NHS, przede wszystkim jeśli chodzi o pracę NICE i na bieżąco uaktualniane wytyczne EBM.

    W Holandii służba zdrowia, podobnie jak NHS, bazuje na EBM. I tutaj również nie robi się USG bioder, nie rutynowo. Rehabilitacja niemowląt jest dostępna, ale nie jest powszechnie zalecana na wszystko. Lekarze nie "budują bibliografii" ani nie chodzą do bibliotek medycznych (tak jak było zalecane w tym wątku), ponieważ dostęp i korzystanie z najnowszych publikacji z komputera w pracy oraz znajomość języka angielskiego wśród personelu medycznego jest tak naturalna, jak picie kawy rano.
    Ogólnie społeczeństwo jest statystycznie zdrowsze, szczuplejsze i wydaje się dużo bardziej ruchliwe niż polskie, choć naszym rodzimym sportem narodowym jest siedzenie u lekarzy.


    edit: coś pokiełbasiłam z tym cytowaniem i nie wiem jak naprawić!

  19. #39
    Chusteryczka
    Dołączył
    Sep 2009
    Miejscowość
    Irlandia/Galway
    Posty
    2,796

    Domyślnie

    [QUOTE=FatalFuchsia;2608059][QUOTE=Anna Nogajska;2608011]

    Zgadzam się z postem Ananke, również mieszkam za granicą. Być może NHS jest koszmarny, ale wybacz, polska służba jest jeszcze gorsza
    Hehe, zapraszam do Irlandii Tesknie za brytyjska sluzba zdrowia.

    Gdy porównuję wrażenia mojej brytyjskiej rodziny z moją rodziną z Polski, to ciągle wypadają na korzyść NHS, przede wszystkim jeśli chodzi o pracę NICE i na bieżąco uaktualniane wytyczne EBM.

    W Holandii służba zdrowia, podobnie jak NHS, bazuje na EBM. I tutaj również nie robi się USG bioder, nie rutynowo. Rehabilitacja niemowląt jest dostępna, ale nie jest powszechnie zalecana na wszystko.
    Wlasnie, chyba w tym EBM (Evidence Based Medicine - medycyna oparta na dowodach naukowych) jest pies pogrzebany. Tutaj nie zaleca niczego co nie ma podwalin w naukowych badaniach (tak, sa wyjatki, szczegolnie na porodowkach). Moze stad ten brak informacji o prawidlowym noszeniu i pielegnacji? Ale to w sumie temat na osobny watek.

    Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na Twoje pytania, ale gdy jadę do świeżo upieczonych rodziców i widzę, jacy są roztrzęsieni i to ja ich muszę uspokajać, że nie robią krzywdy swojemu dziecku, to myślę sobie, że przypisywanie doradcom "winy" za to, że tak wielu rodziców czuje się niepewnych w swojej roli (bo tak między wierszami odczytałam Twój post), jest jednak sporym nadużyciem
    Alez oczywiscie, ze to nie doradcy sa bezposrednio winni. To jest cale zjawisko spoleczne, to odbieranie rodzicom kompetencji.
    Ostatnio edytowane przez Ananke ; 17-11-2013 o 15:51

  20. #40
    Guest
    Guest

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Ananke Zobacz posta

    Nie chodzi mi o watki pomocowe. Ja zauwazam coraz czesciej w roznych watkach przewijajace sie wypowiedzi "tyko kangurek jest dobry dla noworodka", "jesli na plecach, to tylko plecak prosty bez modyfikacji", "nie powino sie nosic w 2x", "elastyk to nie jest najlepszy wybor", "absolutnie nie wsadzaj do nosidla, jesli samodzielnie nie potrafi usiasc" itd. itp. I to nie jest istotne, czy te stwierdzenia sa prawdziwe czy nie, tylko to, ze wedlug mnie wizja noszenia dzieci jaka odbiera potencjalny czytelnik forum jest taka, ze lepiej sie za to w ogole nie zabierac, bo na pewno cos spieprzysz, bo regul jest multum i w dodatku nikt nie jest niczego na 100% pewny, a i badan naukowych nie ma.

    Ale moze sie myle, moze to po prostu przeladowanie tematyka.
    Nie mylisz sie. To jest cos, co mi sie bardzo rzucilo w oczy po mojej dwuletniej nieobecnosci na forum.
    Coraz czesciej czytam/slysze "gdybym teraz zaczynala nosic i trafila na forum, to bym nie nosila w ogole".

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •