Dziewczyny, podpytam jeszcze o coś...
jak pisałam, zaczęliśmy się plecaczkować od czasu obejrzenia wrzuconego tu filmiku, metodą tobołka przy policzku (przez ramię).
Dzieć spokojny, samo wiązanie też przyjemniejsze i mniej stresujące, nie ukrywam...

Ale mam teraz problem z nóżkami - podwijam je do góry przed zrobieniem tobołka na kolanach. Ale czasami później już po opuszczeniu Chuściocha na plecy, nóżki ma bardziej proste. W dodatku blisko siebie.
Nie wiem, czy tak powinno być I czy to dla niego nie jest dyskomfort...

Macie jakieś patenty, jak nie utracić tego "wpadnięcia pupki" odpowiedniego?
I czy nóżki (patrząc od tyłu) - powinny być bardziej "rozżabkowane" (nie za mocno rzecz jasna) czy też bardziej równoległe do siebie?