Ja lubię Oschę nie za "limitowalność", ale za wygląd i właściwości. Mam lekkiego szmergla na punkcie art nouveau, jak zwiedzałam dom Mackintosha w Glasgow to mało się nie posikałam z wrażenia. No i co tu dużo mówić, to są naprawdę mocne, dobrej jakości szmaty, z którymi nie trzeba się tak cackać jak np. z Didkami czy Natkami (ktoś słyszał o przesuniętych nitkach czy rozejściach w Oszy?)
Jestem jedyną osobą u mnie "na dzielni", która nosi dziecko. Starsze panie, dzieci i psy szaleją za mną tak samo gdy wyskoczę w superlimicie jak i w sraczkowatym Martinie![]()




Odpowiedz z cytatem