a moja mama mi mówiła, że za czasów mojej babci to się palec w wódce moczyło albo gałganek z makiem do cyckania dawało.Zamieszczone przez manna
To ja wierzę, że dzieciaki spały jak aniołki![]()
a moja mama mi mówiła, że za czasów mojej babci to się palec w wódce moczyło albo gałganek z makiem do cyckania dawało.Zamieszczone przez manna
To ja wierzę, że dzieciaki spały jak aniołki![]()
A. 27.01.2009 B. 22.09.2010 M.14.07.2015
Akredytowana Doradczyni po kursie Akademii Noszenia Dzieci
chustomama.pl
To się nazywało powijaki, czytałam bardzo szczegółową instrukcje (z ilustracją), jak zawinąć dziecko w powijaki: cienkimi jak bandaż pasami zawijano najpierw każdą kończynę osobno, sztywno wyprostowaną, potem rączki przyciskano do tułowia i owijano razem w szersze pasy materiału, nóżki złączone razem też ciasno owiązywano. Żeby się nie krzywiły i nie ulegały urazom. Makabra. I dzieci leżały tak owinięte przez pierwszych kilka miesięcy. Wyobrażam sobie jak musiały się drzeć, jakie potworne musiały mieć odlezyny i odparzenia (bo nie sądzę, żeby łatwo było zachować higienę w takich warunkach, chociażby często zmieniać pieluszki przy całej tej procedurze zawijania, odwijania i tak w kółko).Zamieszczone przez steffburton
A co do kładzenia dziecka "w redlinę" to tak właśnie robiono - albo na miedzę. Fajnie jest opisana taka historyjka w "Kajtkowych przygodach" Marii Kownackiej - jak to matka przy wykopkach położyła małego Wawrzonka na szmacie, dała mu w rączkę skórkę od chleba a sama poszła zbierać ziemniaki. Z norki wyszła myszka, zabrała dziecku chleb a bocian, broniąc skórki, dziobnął malucha w głowę. Taka literacka dygresja![]()
Eee tam można bez ruchu położyć żeby sobie po chustowaniu odpoczęło, i nawet nie trzeba pilnować. W szpitalu na Niekłańskiej jak Marcelowi RTG klatki piersiowej robili położyli mu na ramionach wypełnione ołowiem worki... Za diabła się ruszyć nie mógł i tylko bidak wył potwornie![]()