Wczoraj z Leną zrobiłam minirajd po szmateksach, bo okrutnie potrzebuję kawałka materiału. I w jednym takim znalazłam na stole... bejbibjorna. Firmówka, nie podróba, w porządnym stanie, nawet się przez chwilę zastanawiałam, czy by nie kupić dla porządnego atestowanego zestawu klamer w dobrej cenie. W końcu nie wzięłam, ale nie o tym tu chciałam - tylko tak po wyjściu za serce mnie temat złapał i ja pytam: Dlaczego co i rusz wpadam na tych szmatach na jakieś wisiadło, a chusty nigdy jeszcze ani kawałka nie znalazłam?![]()