Mój mąż nie wysadzał, w wielo pakował pod warunkiem, że byłam obecna żeby przebrać ewentualną kupę - ja robiłam swoje, niania/panie z żłobku swoje, dzieci na ogłupiałe specjalnie nie wyglądały...

Tzn synowi było wszystko jedno w jaki rodzaj pieluch sikał, córka kategorycznie odmawiała sikania w jakiekolwiek Z kupą to już całkiem cyrki były raz na tak, raz na nie... Starszy miał jednorazówki na noc bo jak przesikane wielo go nie ruszały, młodsza cokolwiek by nie miała to i tak się wierciła, żeby ją wysadzić, itepe, itede...

Bardzo pomaga utrzymywanie rytmy i jednego "stylu" ale życie to nie bajka i rzadko z ideałami ma się do czynienia. Więc trzeba sobie jakos radzić z tym, co się ma

A partnerowi powiedz, że jak mu się nie chce w pieluchy bawić, to niech wysadza - może jak pierwszy raz będzie miał jedynie pupcię do podtarcia zamiast uwalonej pieluchy po pachy to zmieni zdanie? Zrób dobry PR, pokazuj nocnikowe sukcesy, przelicz ile kasy idzie na pampki a ile na kawałek papieru toaletowego + spłukanie toalety no i jaka to oszczędność czasu!

Albo olej i rób swoje, ewentualnie jak jest z czytających to podsuń "pożegnanie z pieluszkami" albo link do stronki o NHN