Moja mama namówiła mnie dzisiaj, żebym na spacer młodego wzięła w wózku a nie chuście. Zgodziłam się bo byłam ciekawa reakcji (z dziadkami w spacerówce wozi się bez problemu). Po 15 minutach jazdy Mateusz zaczął płakać i wyciągać do mnie ręce. Miałam ze sobą Beco od picikoli, więc szybko wsadziłam go sobie na plecy, Mati momentalnie się uspokoił a moja mama szła z boku i wózek pchałaJuż mi nikt przynajmniej nie będzie dupy truł, że mam w wózku spróbować z nim jeździć z bo z innymi jeździ. Ze mną nie chce i bardzo dobrze
![]()