Przed chwilą zwizualizowałam sobie sprzedaż Zinka (wszak próbuję go sprzedać) i zaczęła mi rura mięknąć. Żadnej ze sprzedanych nie żałuję (nawet pamira), ale chyba żałuję, że wystawiłam Cesarza. Czuję się jak zdrajczyni, nie tyle wobec chusty, co wobec siebie samej
Coś mi jeszcze zostało z czasów chustowielbienia, ślad irracjonalnego uczucia żywionego do kawałka materiału.