Jak najbardziej: najpierw węzeł na brzuchu, a potem tybetan- zachowany jest przebieg chusty.
Nel, w ciąży nie da się zawiązać inaczej, bo ucisk na przeponę jest nie do wytrzymania. Przynajmniej dla mnie był. Ale, gdy nosi się w ciąży to zwykle noszone dziecko jest już siedzące, albo wręcz chodzące.
Moje uwagi do tybetana odnoszą się głównie do dzieci małych, bo dużo widzę takich zdjęć: dziecko 3 miesięczne i tybetan. I mnie się ułożenie tych maluszków nie podoba. Nie uważam tybetana za samo zło. Chodzi mi o to, żeby mieć świadomość, że zmiana wykończenia plecaka prostego tybetanem wprowadza modyfikację w ułożeniu dziecka. I abyście po zawiązaniu zerknęły na siebie i na dziecko.
Z jednej strony dla wielu noszących tybetan jest wygodniejszy, bo pod pachami nie uciska. Z drugiej strony bardzo często obserwuję korygowanie postawy rodzica przez pogłębienie lordozy- ciężar spoczywa na ramionach i na klatce piersiowej, nie ma pasa w talii.
Po zawiązaniu zamknijcie oczy i poczujcie czy Wam jest wygodnie, czy nie wypychacie bioder do przodu. Czy Wasz kark nie jest spięty.
Inka: na tym zdjęciu nie jestem w stanie zobaczyć pozycji dziecka. Bardziej chyba chodziło o pokazanie samego wiązania chusty z przodu.
fatalFuchsia: nie wiem, która z piszących tu osób mota tylko lalki, więc się nie wypowiadam. Nawet jeśli Doradca w jakimś momencie życia pracuje tylko na lalkach i nie nosi swoich dzieci to przecież pracuje z rodzicami i żywymi dziećmi. I to jest jeszcze mniej przewidywalne niż motanie własnego dziecka.
Ja osobiście mam do rodziców wiele zaufania, a do swojej pracy dużo pokory. Bo przewidywalne konsultacje zdarzają mi się niezwykle rzadko, aby nie powiedzieć wcale. I po to są konsultacje INDYWIDUALNE, aby znaleźć rozwiązanie dla danego duetu. Jeśli jakiemuś rodzicowi pasuje tybetan to go uczę, szukamy optymalnej pozycji dla niego i dla dziecka. Na tym polega praca Doradcy: szukaniu rozwiązań, a nie sprzedawania rodzicowi jakiejś swojej wizji. Rzetelność w tej pracy musi się opierać na konkretnej wiedzy i umiejętności zobaczenia pozycji dziecka i postawy rodzica w danym wiązaniu. Każdy z nas ma inne pochylenie miednicy, inna postawę. Więc trudno, aby jednakowo wyglądał w danym wiązaniu. Doradca uczy rodzica czuć siebie i dziecko, szukać prawidłowej pozycji.
W moich wypowiedziach tutaj nie chcę pokazywać jakiejś jedynej słusznej drogi, to jest nadinterpretacja moich wypowiedzi. Dzielę się z Wami moimi obserwacjami wynikającymi z noszenia własnych dzieci, przeprowadzenia x konsultacji, pracy z dziećmi zdrowymi i chorymi i z racji wykształcenia.
Chodzi mi wręcz o pokazanie, że nie ma jedynej słusznej drogi. Że trzeba szukać rozwiązania dla siebie i swojego dziecka. Nie przyjmować wszystkiego co widzimy i słyszymy bezkrytycznie. Aby mieć świadomość, że modyfikacja wiązania ma istotny wpływ na motorykę chusty (co jest świetne, bo daje mi narzędzie do pracy z konkretnym dzieckiem i rodzicem). I że wiele wiązań wygląda super w internecie, że pięknie prezentuje się chusta, ale niekoniecznie są fajne dla nas i naszego dziecka. To, że sąsiadka nosi tak czy owak nie znaczy, że jest to dobre dla nas.