jak mieliście go/ją na plecach? bo mnie moja młodsza latorośl dzisiaj radośnie użarła :hide: i chwilowo odechciało mi się plecakowania:omg:
:twisted:
Wersja do druku
jak mieliście go/ją na plecach? bo mnie moja młodsza latorośl dzisiaj radośnie użarła :hide: i chwilowo odechciało mi się plecakowania:omg:
:twisted:
a mnie sie dzis odechciało karmienia, z tego samego powodu tylko razy 10 :(
do pleców jeszcze nie doszedł :D
Tak, a najgorsze bylo to, ze im glosniej krzyczalam, tym bardziej mu sie podobalo ;) Zacisnij zeby, nie reaguj, znudzi mu sie.
Mnie w kolano - na szczęście niczego mi się na razie nie odechciało:)
taaak pamiętam wspanile!
To było kiedy zaczynały się chłody. Dziewczyny rozprawiały o gryzących wełenkach a mnie pogryzł dzieć :)
Biust użerany regularnie :lol:
Plecy zdarzyło się ze dwa razy - po jednym miałam siniaka przez dwa tygodnie
Myłam włosy schylona nad wanną i zamyślona...nagle poczułam przeraźliwy ból z epicentrum na tylnej powierzchni uda, jakieś 10 cm poniżej lewego pośladka:twisted:
Najgorsze, że to nie pierwszy raz i nigdy nie wiem kiedy nastąpi atak...
Tak, raz mnie córka użarła co niestety nie było przyjemne. Udało mi się jakoś oduczyć ją tego a parę razy jeszcze siedo tego przymierzała. Próbowała mnie również gryźć kiedy nie siedziała mi na plecach i wtedy po takich akcjach odstawiałam ją i mówiłam: "Nie będę się z Tobą bawić skoro mnie gryziesz". Tak samo podczas karmienia. Natychmiast zabierałam pierś i mówiłam dziecku, że skoro gryzie to nie dostanie. Gryzienie szybko się skończyło.
podkładam pieluszkę, mówienie "nie wolno" jeszcze bardziej zachęca do gryzienia...
Miś notorycznie próbuje mi usunąc znamiona....
To człowiek sie zżyma, ciężkie pieniadze na jedwabie wydaje, zby go wełna nie gryzła, a tu COŚ TAKIEGO!!!!!:twisted::twisted::lol:
Nie, jeszcze nam sie to się nie zdarzyło.
OT BOSKI temat posta, uśmiałam się na wejściu :applause:
Osobiście wiem, że to mało wesołe (byłam gryziona w przedramiona, w ramię, w udo no i przy karmieniu; z tym przy karmieniu niewiele mogę zrobić, bo zdarza to w półśnie...), ale rozbawił mnie ten wątek :)
mnie tak, nieraz... moja metoda to odwracanie uwagi:)
w plecy na szczescie nie, ale raz w udo i w reke..oj, bolalo! codziennie atakuje mnie zebami a jak zabkuje to juz wogole ledwo odpieram atak!
a i owszem. z tym, że w plecy to betka. Ostatnio użarł mnie w kącik ust, a potem się dziwił, co mamie takiego czerwonego leci z ust...
mój gryzie, jak jest nie po jego mysli, zazwyczaj mam refleks i odsuwam, ale czasem łapie z takiego zaskoczenia....
A mój maluszek gryzie gdzie popadnie jak jest puszczony na "wolność" ale w chuście grzecznie siedzi i panuje nad ząbkami.
Za to ma problemy z kontrolą rączek bo jak tu nie pociągnąć za fajnie odstające uszy:twisted:
a mnie nie :poke:
Henius to i dziadka i babcie i tatusia, w kolanko najczęściej... i mnie też mu sie udało skosztować. ale w chuscie nigdy ;)... zastanawia mnie tylko jedno... dlaczego dzieci gryzą... i nie wiem czy to standart ze tak około roczku jak maja najczęściej... napewno doświadczają juz zakazów nakazów, ...a co do metody to ja zawsze mowie ze nie wolno tak ... dopiero potem odwracam uwage. oczywiscie teściowie sie smieja to on wtedy bardziej gryzie ... ech walka z wiatrakami... z tesciami miałam na mysli ;)
A mnie dzisiaj dzieć oczy wydrapać próbował, niesiony z przodu oczywiście, w ogóle mi twarz orała pazurkami. Kicha, na plecach ciągnie za włosy, z przodu drapie...:(
ja też mam pełen zestaw - gryzie, drapie, ciągnie za włosy - szaleniec mały
no i proszę jaki się piekny watek o małych sadystach stworzył :) w tym kontekście hasło "noszę, bo kocham" nabiera nowego wymiaru niemalże :)
a najlepszy numerant to ten, który ciągnie za uszy :D
nie, moje kochanstwo ostatnio dusilo mnie bluzka, poniewaz nei bedzie sie panicz przytulal do bluzki, li i jedynie do golych plecow :D
moja Zośka w plecaczku jest nader spokojna, czasem pociągnie za kolczyki, bardzo lubi się przytulać i miziać mnie po ramionach. nie pamiętam, żeby zdarzyło nam się coś drastycznego. za to ostatnio, gdy miałam ją w 2x, chciała wyjść z chusty w połowie podróży i tak się wkurzyła, że oberwałam z plaskacza kilka razy. ogólnie nie gryzie, za to szczypać lubi, miewałam już z tej przyczyny siniaki.
moja kochana córeńka też z tych szczypiących, drapiących i gryzących :cryy:cały dekolt mam w siniakach i szramach po małych pazurkach. dziabnąć potrafi tak, że aż tchu braknie. a wczoraj tak skutecznie palec do nosa mi włożyła, że krew lała się strumieniem :twisted:
to ja znów widzę, że mam aniołki bo nie gryzą, nie biją, nie szczypią, nie drapią za to przytulają się, uśmiechają...
Na plecach jeszcze się nie zdarzyło, ale skubany znalazł sobie ciekawy sposób na gryzienie... Zauważyłam, że bardzo ochoczo daje mi buziaki. Nie wiedziałam dlaczego, dopóki nie udało mu się chwycić mojej dolnej wargi :duh:! Od tamtej pory jestem ostrożniejsza przy dawaniu całusów. Kiedyś zawsze po myciu ząbków wypłukiwałam mu pastę palcem (nie wypluwa). Trwało do czasu, aż nie zostawił na moim palcu śladów swoich słodkich igiełek :lol:.
Córeczka jest jeszcze za mała na gryzienie no zdażyło jej się pare razy mocniej zacisnąć dziąsełka przy karmieniu:) Natomiast jak byłam z nią w 8 miesiącu ciąży to synek lubił przytulać sie do mojego brzucha i pewnego razu mnie z całej siły ugryzł koło pępka aż się popłakałam z bólu rana goiła mi sie chyba ze dwa tygodnie:(
Ala nigdy nie gryzła w chuście, ale znalazła sobie lepszą zabawę - strzelanie ze stanika. Łapała za gumkę, wypychała się z chusty maksymalnie do tyłu, no i tę gumkę puszczała. Ludzie na ulicy się śmiali, ja podskakiwałam, coraz bardziej czerwona. Zaczęłam chustować bez stanika.
Uśmiałam się :D
Krzyś na plecach "tylko" mnie za włosy ciągnie. Robię sobie kok a'la Mała Mi, ale i tak ciągnie. Za to z przodu parę razy dziabnął mnie w dekolt, o drapaniu i szczypaniu nawet nie wspomnię, bo to normalka :roll:
Moja Lidia tez nie szczypie, nie gryzie, czasem pociągnie za kolczyki, ale w sumie to jej najlepszą zabawą jest podskakiwanie:)