Dziś uprałam moją pierwszą wyczekaną wiązaną chustę - storch'a ulli.
Napiszcie proszę jak prać, w czym, jak często, czego nie robić, czy prasować - żeby chusta zachowała kolory, żeby nie zmieniła rozmiaru i służyła jak najdłużej.
Na razie do prania nie użyłam proszku tylko orzechów (pomysł zaczerpnięty od forumowiczek z wegedzieciaka) - podobno mniej blakną kolory, za to nie dopierają się plamy(to już sprawdziłam na praniu ubranek Magduśki :D )
a mi orzeszki dopieraja porównywalnie z proszkiem, tyle ze dosypuje zmiekczacza i wybielacza eko
warto prasowac zgiecia brzegow, jesli po praniu dalej widac ze sie chusta marszczyla, bo bedzie ci sie w tych samych miejscach lamac tkanina i wytrze sie kolor - widac na uzywanych chustach kto jak dbal ;)
ile osób tyle sposobów ;)
ja piorę w płynie do kolorów i prasuję :)
Ja piore w plynie do prania dzieciecych rzeczy (nigdy nie piore w proszku do prania), potem przez 15 minut do suszarki bebnowej na lagodnym suszeniu, potem rozwieszam, na koncu pracuje :)
Ja piore, wieszam i prasuje a na koniec plote z nich warkocze.
O tak:
Uwaga: Nie moje chusty! :lol:
http://www.df.lth.se/~thanisa/aff/sj...g/Img_5703.jpg
Instrukcja:
http://www.youtube.com/watch?v=aXdxJ17vgWc
A jak często pierzecie?
DonKaczka - szukałam kiedyś w sieci eko-wybielaczy ale nie mogłam znaleźć - napisz pls czego używasz. Zmiękczacz mam namierzony (co prawda w instrukcji sorch'a jest żeby nie używać "fabric softener" ale zakładam że chodzi o płyny do płukania)
I czy z Waszego doświadczenia chusty farbują (storch)??? Bo sama chusta to trochę za mały wsad do pralki a nie wiem z czym ją mogę wrzucać.
moja ulli nie farbuje, ale i tak nie mam problemu bo moje laski w różach chodzą także zawsze wsad pełen :)
piorę po 2-3 dniach(kiedy się nie spocimy), latem po każdym użyciu
a po co te warkocze????Cytat:
Zamieszczone przez Jazzoo
Zeby chusta sie zrobila bardziej miekka, zeby fajnie wygladal ten dlugi kawal "szmaty" i latwiej sie ta chusta nie uzywana obslugiwac np. przy wkladaniu do torby, pod wozek itd.Cytat:
Zamieszczone przez Jasnie Pani <img src=\"{SMILIES_PATH}/icon_smile.gif\" alt=\":)\" title=\"Smile\" />
Oczywiscie mozna ja tez ladnie zwozyc w kostke. :wink:
heh do wybielania jest po prostu soda oczyszczona
taka:
http://tinylink.pl/jtsh
i zmiekczacz wody taki:
http://tinylink.pl/nspt
chusty raczej nie farbuja, przynajmniej moje
ulli gratuluje, pieeekna jest
ja w kostke skladalam, ale teraz se warkoczyka zaplote :lol: :lol: znowu moj powie, ze mi bije :lol:Cytat:
Zamieszczone przez Jazzoo
:lool:Cytat:
Zamieszczone przez Jasnie Pani <img src=\"{SMILIES_PATH}/icon_smile.gif\" alt=\":)\" title=\"Smile\" />
dzięki, dzięki :lool: dziś pierwsze próby.Cytat:
Zamieszczone przez DonKaczka
czuje że bez dodatkowych instruktarzy w najbliższy czwartek się nie obędzie:)
ja też teraz moje chuscie w warkocze !!!! mojego męza to już nic nie zdziwi
a ja lubię mieć chusty równiutko w stosik ułożone :)
hehehe, ja sobie warkoczyk na didku plote, a maz do mnie: "CO TY ROBISZ!!!!! ZNISZCZYSZ 80 FUNTOW!!!!" :lool: :lool:
Ja piorę w mieszance :)
Trochę Persil Sensitive mleczko do prania i trochę perły do kolorów. Niska temperatura, wieszam i prasuje :)
Do niedawna prałam w Jelpie, ostatnio w mleczku Lovela. Rozwieszam do suszenia. Nie prasuję, brrr, nie cierpię prasowania :)
Przechowuję złożone w nierówną kosteczkę :)
nic szacunku dla chust nie masz Ewa :lol:Cytat:
Zamieszczone przez visenna2
To fakt :)
Chusty traktuje sie zaleznie od metki - patrzac na temp prania i dopuszczalne zabiegi (wazne szczegolnie przy chustach z domieszkami np. welny).
Zazwyczaj moza je prac w 40 stopniach, niektore w wyzszych temperaturach (nawet do 90 st). Jedne nie maja nic przeciw suszarkom bebnowym, inne wrecz przeciwnie. A i tak najwazniejsza rzecza jest..woda ;) najbardziej miekka chuste swiata potrafi zalatwic twarda woda. Staly fragment warsztatow dla zaawansowanych: macanie. Przychodza ludzie z najrozniejszymi chustami, porownuja swoje zdobycze, zagladaja do moich zbiorow i juz wiadomo, kto ma jaka wode, kto ma suszarke (zmiekcza), kto prasuje (zmiekcza), kto dodaje plynu do plukania (zmiekcza - przy alergikach plukanie nastawia sie na dwa razy).
Chusty piore zazwyczaj hurtem, jesli jestem w domu, to susze w suszarce. Nigdy na kaloryferze - tak chwilowo "zabilam" jedno indio. Prasuje rzadko, chyba ze do zdjec ;) skladam w miare porzadna kostke, ale bez przesady. Nie splatam, bo masa czasu schodzi na rozplatywanie, poza tym niektorym chustom to nie sluzy - wszystkie sie gniota, ale niektore same sie juz nie rozprostowywuja.
A i tak chusty wieloletnie sa zazwyczaj bardziej miekkie od nowek.
Wczoraj zaplotłam warkocza na ulli, małżonek spojrzał i z miną znawcy: "o, skrót na linie robisz..." ... odezwał się w nim dawno nie praktykowany żeglarz :D
Kasia, ten tzw "skrót na linie" rozplątuje się jednym pociągnięciem i trwa to sekundę. Taka jest idea tego węzła na jachtach 8)) A chusta wisi sobie na klamce i nie zajmuje miejsca.
Ja wiem, to jest dokladnie jak z wezlem plaskim - gdyby nie rozwiazywal sie latwo, to by sobie nikt nie zaprzatal nim glowy :lol:
ale mimo wszystko IMO jest roznica w latwosci pociagania za koniec linki zeglarskiej a sporego kawala szmaty, ktory stawia opor. Dlatego - nie splatam :)
gdybym nagle zapadla na nadmiar wolnej przestrzeni, to bym sobie postawila szafe z wieszakiem do spodni - na poszczegolnych pretach zwisalyby sobie wszytskie chusty swiata :)
Oj, na nadmiar przestrzeni też bym z chęcią zapadła... :D
na razie mój stosik chustowy jest super-malutki więc i problem z przechowywaniem niewielki.
zobaczymy co będzie później... 8))
a pomysł z wieszakami brzmi nieźle.
no ja piore normalnie tak do 60 stopni, dodaje plynu zmiekczajacego i po wyschnieciu skladam w kosteczke i tak czeka kolo lozeczka hani na uzycie:) jakos prasowac mi sie nie chce, zreszta nie widze sensu, bo po jednym uzyciu i tak juz efektu prasowania brak :)
Ja bym radzila rozprasowywac brzegi chusty, bo bedzie sie ona zginala w tych samych miejscach i wycierala w tychze
widze to na chustach, ktore kupuje na ebayu, zdarza mi sie odeslac, bo tak sa brzegi wytarte
Cytat:
Zamieszczone przez DonKaczka
to w takim razie wlacze prasowanie chust do swojego harmonogramu dnia:))) wolalabym, zeby w niej jeszcze moje wnuki byly noszone hihi :)
Nie zauwazylam takiego wycierania - a mam chusty najrozniejszych producentow i z najrozniejszych zrodel. Chyba ze przywiazuje zbyt mala wage do szczegolow ;) jak to wycieranie wyglada? jest jasniejsze czy jak?Cytat:
Zamieszczone przez DonKaczka
a moze to od prania na przyklad byc?
bosszzzz...tyle metrow prasowac za kazdym razem? nawet same krawedzie to masa czasu...
noooo, ja nie prasuje nawet ciuchow Luski a co dopiero chusty... nie chce mi sie :lol: :lol:Cytat:
Zamieszczone przez Kasia
Przed chwilą uprasowałam moją ulli - 6 minutek i po krzyku.
Wg mnie warto - chusta się robi taka ... elegancka (na chwilkę, co prawda - rano na spacer :D ) i zdaje się, ze od prasowania też nieco mięknie
Mi najbliżej do Visenny. Piorę (a raczej mąż pierze :) ) w proszku, bez płynu zmiękczającego płuczę dwa razy, rozwieszam porządnie i składam. Prasowałam na początku, ale starczało na jeden raz, a potem i tak się gniotła, a jestem o wiele za leniwa, żeby prasować przed każdym użyciem. Przechowuję złożone w kostkę na półce. Dwa razy zaplotłam, ale zdecydowanie mi się to nie sprawdziło - chusty wygniotły się jak nigdy i wcale nie zmiękły. Dodam, że zużyte chusty dużo mniej się gniotą niż nówki :)
Przeżyłam dziś absolutną porażkę jeśli chodzi o łamanie mojej chusty (storch ulli) :?
Uprałam nie tak jak zwykle w orzechach + zmiękczacz sonnetu ale w proszku jelp + zmiękczacz razem z ubrankami Magdy.
Razem z Ulli prałam Leo przechodniego, już nieźle podłamanego.
I co? Ulli po wysuszeniu i uprasowaniu normalnie stanęła dęba.
Mogłam ją prawie postawić na sztorc.
O dzisiejszym wiązaniu i dociąganiu pragnę zapomnieć jak najszybciej - czułam się jak w średniowiecznej zbroi... :shock:
A Leo jak był miękki tak jest nadal.
Następnym razem orzechy... 8))
A ja piorę w Jelpie, zmiękczaczy w ogóle nie używam bo dziecię ma na nie alergię, jak mi się zdarzy lepszy dzień to pobieżnie chustę przeprasuję, składam w kostkę bo po warkoczach niezbyt estetycznie wyglądała.
Na zmiękczenie mam taki sposób że rozkładam chustę na łóżku i w ciągu dnia kładę na niej Tosię, sama się na niej kładę, siadam itp :) Chusta jest miękka i wyprasowana :D
a ja hoppa wlasnie grzejnikiem zlamalam ale takim parzacym i na krotko i jak podsychal to od razu mokra strona do grzejnika
a potem zelazko
tylko musi byc rowniutko rozlozony na grzejniku
prasowac trzeba chociaz prasowanie elli to koszmar ale warta jest tego :)
2 prasowania i jest miekka
niedługo przyjdzie do mnie nowa INKA. Przede mną jej łamanie ;) mam nadzieję, że dam radę.
http://chuscianyzakatek.blogspot.com/20 ... chust.html
http://chuscianyzakatek.blogspot.com/20 ... chust.html
ja piore w plynie bebi bo mam alergika
piorę w płynie do prania, zawsze prasuję żeby w miejscu gdzie najczęściej chusta się zagina nie robiły się brzydkie przebarwienia i zawsze składam (i to moje prawdziwe zboczenie, chusta nie ma prawa leżeć gdzieś zgnieciona, ale to z czystej miłości :hide:
piorę w orzechach i z sodą oczyszczoną, przeciągam przez górną krawędź drzwi, suszę na powietrzu, prasuję z parą :lol: 8))
Nie przejmuj sie tak tym łamaniem, to nie jest jakiś specjalny proces, chusta łamie się sama podczas noszenia. Można jej trochę pomóc: http://chuscianyzakatek.blogspot.com/20 ... chust.htmlCytat:
Zamieszczone przez agaM
http://chuscianyzakatek.blogspot.com/20 ... chust.html
Ja chustę piorę z innymi rzeczami malucha, normalnie w pralce, w 40st., w Loveli, bez płynu do zmiękczania. Nie prasuję, bo i tak się gniecie, ale po powieszeniu starannie ją prostuję na mokro.
Monetete, co to znaczy??
Cytat:
Zamieszczone przez Monetete
:) po praniu- jak jest mokra i pognieciona, to przeciągam przez górną krawędź drzwi i dopiero wtedy taką wygładzoną, prościutką wieszam do suszenia :)