Jak to jest mieć niemowlaka i nie mieć wózka? I nie kupować go w ogóle albo dopiero późno np. spacerówkę po roczku? Wiem jak to jest jak sie ma wózek i go nie używa. Czy był taki moment że pomyślałyście że wózek jednak by się przydał? Kiedy to było?
Wersja do druku
Jak to jest mieć niemowlaka i nie mieć wózka? I nie kupować go w ogóle albo dopiero późno np. spacerówkę po roczku? Wiem jak to jest jak sie ma wózek i go nie używa. Czy był taki moment że pomyślałyście że wózek jednak by się przydał? Kiedy to było?
Moje dziecko jutro konczy 8 miesiecy, teraz mysle, ze spokojnie moglam wcale nie miec wozka, bo do teraz w ogole go nie uzywamy. Na szczescie nie planowalam jakiegos wypasionego 3w1, odkupilam od znajomej zwykly gleboki, tak na wszelki wypadek, bo mi kolezanki wyperswadowaly pomysl calkowitej bezwozkowosci, ze to nierealne, ze jeszcze zobacze, ze wozek jest konieczny, itp. No jednak nie byl ;)
My mieliśmy, nawet mamy wózek. I przydaje się tylko gdy Maluch jest pod opieką babci, która bardzo pragnie pochwalić się na osiedlu swoim wnukiem :P. I w chwilach chustowej załamki czyli głownie podczas okresu gdy lędźwie bolą. Nie żałuje, że go mam choć każdy wózek miałam i mam z odzysku i nie dałam za niego ani grosza.
Przypomniało mi się, że jeszcze przydawał się w upalne dni do kilku tygodni po porodzie gdy mogłam siedzieć w parku z książką w ręku a Maluszek cały czas spal w wózku. Nie było nam w tedy od siebie ciepło.
Myślę, że właśnie w tych wszystkich sytuacjach żałowała bym, że go nie mam.
No dla mnie to jest normalnie ;) Stwierdziłam, że kupimy gondolę, jeśli okaże się, że jest nam potrzebna. Nie kupiliśmy. A spacerówkę kupiliśmy z myślą o babciach. Ja nawet kilka razy z Bartkiem w tej spacerówce wyszłam na spacer. I wracałam niosąc dziecko w kółkowej na biodrze i jednocześnie prowadząc pusty wózek. W ogóle jakoś tak dziwnie i nie na miejscu było mi z tą spacerówką :ninja:
Fajnie :-) my przy kazdym z dzieci nie mielismy gondoli. Dla corki pozyczylam spacerowke jak miala niecale 2 lata - ja mialam 3 dniowe calodzienne warsztaty i corka byla z babcia - wozek byl pomocny przy drzemkach i dluzszych spacerach. Potem czasem go uzywalam juz jak bylam w wysokiej ciazy z synem. Teraz spacerowka stoi i czeka na mlodego. Na razie tylko sie nosimy. Nawet babcia z duma w nosidle go nosi ;)
Ja nie mam, już trzeci raz. Tylko Zosia miała gondole, i to nie taką typową tylko taką torbę wkładaną do spacerówki. Luz.
Najmlodsza nie ma/nie miala ani wozka ani lozeczka.Byl moment kiedy sobie pomyslalam ze przydalby sie wozek,a mianowicie wracajac raz jak wielblad z rynku z 12 kg w nosidle + mniej wiecej tyle samo w siatkach.Problem rozwiazalam,bo kupilam sobie wozek z tymze ze na zakupy ;-)
My przy najmłodszej mieliśmy wózek, który był użyty 2 razy na prawie 2 lata. Najpierw młoda się darła w nim, jak wściekła, teraz biega i kompletnie nie ogarnęłabym jeszcze wózka w locie za nią. Jedyne momenty, w których pomyślałam o wózku, to gdy chciałam usiąść w kawiarni na kawę i spokojnie ją wypić. Ale gwarancji nie mam, że wózek powstrzyma mi młodą od zwiewania.
Przy średniaku wózka trochę używałam na samym początku i jak byłam w ciąży z najmłodszą.
Wózek się przydaje, bardzo!
Gdy niesiesz dziecko i możesz do wózka wsadzić zakupy :P
Moja cora z jesieni, malo noszona bo malo bylam uswiadomiona. Jakbym teraz miala szykowac wyprawke to chyba nie mialabym parcia na wozek, ale to tez zalezy od pory roku. Nie wyobrazam sobie w takie upaly nosic malucha -nie lubie splywac potem...a jestem bardzo mobilna noznie.
No i drzemki na ogrodzie w chuscie imo odpadaja.
my bezwózkowi... wprawdzie kusiło, żeby kupić "na wszelki wypadek", ale jakoś ten wszelki wypadek nie nadszedł. Dopiero na etapie spacerówki, ale i ta była w użytku krótko, bo młody jak tylko się naumiał chodzić, nie życzył sobie siedzieć i być wożonym.
Drugie w drodze, i gondoli nadal brak na liście zakupowej ;)
Tymek w moim wykonaniu bezwózkowy.
Moja mama jednak by się bez niego nie obeszła.
Teraz już fura kupiona- dla mnie okazjonalnie zestaw stelaż+fotelik, a cała reszta z myślą o rodzinie.
I to nawet dwa zestawy do spacerówki, bo jedna będzie stacjonować u teściów, aby ładować do auta tylko stelaż.
Ja wózek miałam jeszcze po córce ale synus miał na niego uczulenie, jak tylko znalazł się w wózku włączał syrenę. Ponieważ nie mamy samochodu często brałam i wózek i chuste z tym że zwykle Maćka miałam w chuście a wózek pchałam. Pokrył sie gruba warstwą kurzu aż w końcu wymieniłam klamota na inną spacerówkę z forumką i ten miał pasy bezpieczeństwa które zapewniały duzo swobody i po więcej niz roczku zaczął wózek tolerować tak na godzinkę. Też bym mogła nie mieć wózka ale zimą napatoczyła mi się nagła kontuzja kręgosłupai sie przydał ten po córce, a że zimno było to mój syn ma tak że jak jest zimno to zasypia w wiosną i latem w wózku spać nie chce.
A ja lubie z kolei nosić w chuście w czasie upałów a zimą to juz gorzej (pewnie przez brak kurtki czy polaru do noszenia w moim rozmiarze).
Letka- do ogródka to z chusty mozna zawiazać hamak do spania. A poza tym w związku z tym że mieszkasz w domku można kupić np. kosz Mojżesza ktory łatwo się przenoci i dziecko może spokojnie spać na dworze
Mamy wózek ale Kuba ma na niego alergię.. W gondoli każda próba spaceru a później nawet położenia kończyła się wrzaskiem, ze spacerówką jest trochę lepiej, ze 40 minut wytrzyma.. A mnie to.denerwuje trochę, bo o ile do tej pory noszenie nie było dla mnie żadnym problemem a dla Kuby było samą radością, tak teraz jemu jest za gorąco, mi też a jakoś się przetransportować z miejsca na miejsce trzeba..
Zabawki ma, olewa i próbuje wyrazić z tego wózka, w ogóle to siedzi nie opierając się o oparcie tylko wychylajac do przodu, jak się zmęczy w końcu (po jakiś 30 minutach najwcześniej) to albo się oprze i zaśnie albo (częściej) opiera się i zaczyna drzeć......
Rowerki te takie z barierką, baldachimami i innymi cudami wiankami niestety przekraczają moje granice tolerancji kiczu..
U mnie doświadczenia różne zależnie od pory roku :)
Pewnie też w zależności od warunków mieszkaniowych wózek mniej lub bardziej zbędny bywa.
Przy Madzi miałam wózek duży z gondolą i całe lato tak jeździłyśmy na długie spacery a chusta tylko na szybki wypad do urzędu i w domu, dopiero jesienią zaczęłam dużo nosić ale wtedy już w MT.
Przy Kubiku miałąm też wózek ale nie chciało mi się z dwójką zchodzić po niego do piwnicy więc młody całą jesień i zimę w chuście spędził. Wózek stał się dla mnie zniezbędny późną wiosną i latem więc kupiłam wtedy małą spacerówkę rozkładaną na leżąco i woziłam dzieci na przemian.
Teraz też lupiłam wózek z gondolą bo na upały dla mnie wózek jest niezbędny.
I tu o warunkach mieszkaniowych. Mam 2 pokoje 50 m na 4 piętrze bez windy i bez wózkowni. Dlatego przy Madzi wózek trzymałąm w piwnicy i dla tego też przy Kubiku nie chcioało mi się z tym wózkiem "męczyć" a że w zimie był jeszcze mały i przesypiał spacery to nosiłam go w chuście.
Teraz uznałąm że wózek musze mieć koniecznie bo oprócz wychodzenia na spacerki dla przyjemności mam jeszcze do odwiezienia/odebrania 2 starszaków z przedszkola. W wekendy i popołudniami trzeba jeszcze te starsze trolle gdzieś wybiegać więc młoda śpi w wózku, jedzenie/picie i ubrania na zmianę w torbie pod wózkiem i mogę spokojnie starszaki na plac zabaw zabrać. Z samą chustą ugotowałabym siebie i małą....
ale to moja całkowicie subiektywna opinia :)
U nas sytuacja wygląda tak, że wózek mamy, ale leży na strychu nieużywany - młody totalnie nie cierpi wózka i wrzeszczy na cały regulator, jak tylko go tam wsadzimy. Raz na jakiś czas próbujemy (np. wczoraj, bo było mega gorąco i nie miałam ochoty na chustę), ale było tak jak zawsze - masakra i po 3 minutach wylądował w chuście.
Z punktu widzenia mamy, która nie korzysta z wózka, bo dziecko wózka nie akceptuje powiem tak - są sytuacje, kiedy z wielką chęcią bym z wózka skorzystała. Podczas upałów, czy jak idę z młodym zrobić większe zakupy. Zazdrościłam też mamom, które w parku czytały sobie książki, a dzieci słodko spały w wózkach.
I to jest argument. My miałyśmy wózek ze śliczną gondolką, cóż kiedy mała nie dała się w nim położyć, a co dopiero mówić o spacerkach. Spędziłyśmy więc zeszłe upalne lato w chuście i to był niezły hard core:duh: A więc bezwózkowo da się, ale fajnie jest mieć wybór - jeśli tylko dzieć pozwoli:D
A pewnie ze mozna! Jak ma sie drzewa blizej by bylo jak 4,6 zawiazac, jak dziecko nie wpada w histerie ze nie ma gruntu pod pleckami. No i ja sie na jesien nie rodzi 60 cm "noworodka"... w kosz to by sie na wiosne nie zmiescila :) nastepne trzeba planowac na wiosne :)
Myślę, że to zależy od dziecka i pory roku. Ciężkie dziecko szybciej daje w kość (a raczej po kręgosłupie). Dwa jak się rodzi dziecię w czerwcu to trochę sobie nie wyobrażam całego lata w chuście... Może można. No i dzieci same w sobie są różne, są takie co wolą w wózku spać... No, zdarzają się, nie?
Dużo też zalezy od tego, jak i gdzie się z dzieckiem chodzi..
Cały gondolowy etap przejeździłam z chustą w koszu i wiele razy wracałam pchając wózek. Jednak nie miałam tyle sił, by 2h spacery zaliczać z ciężkim dzieckiem na brzuchu. Nie miałam też wprawy w chustowaniu. Następne pewnie będę nosić więcej na dworzu. Moja miała też etap, że spała tylko w wózku, tylko jak jechał... Pewnie w chuście też by spała, ale błagam... chodzic codziennie po 2-3h i nie móc się zatrzymać ani przysiąść?
Nasz "darowany" wózek służy moim rodzicom, czyli dziadkom Esterki, kiedy się nią zajmują i tylko wtedy jest używany. Jest beznadziejny i przyszło mi na myśl,że przydałaby się im porządna spacerówka. Mi nie jest potrzebny. Mała skończy za miesiąc 2 latka, waży 13 kg i dla mnie to jest waga piórkowa, a że ochoczo idzie do chusty, więc zostałyśmy bezwózkowe. Aha, wytrzymałyśmy wszystkie upały, bo urodzona była w lipcu, ja tam lubię upały.
Paweł był tylko wózkowy, nie nosiłam wtedy. Emilka odbyła może 3 wózkowe spacery. Dopiero, kiedy planowaliśmy kolejne dziecię, zakupiliśmy lekką spacerówkę, rozkładającą się zupełnie na płasko. Przed narodzinami Mikołajka sprzedałam wózek 3w1. Nie był i nie jest nam potrzebny. Od jakiś dwóch tygodni używamy rozłożonej spacerówki, kiedy idę działać w ogrodzie. Na spacery używamy tylko chusty. Jeszcze nie przeszło mi przez myśl, by zapakować młodzieńca do wózka :P
Wiesz, mogę Ci odpowiedzieć, bo wózek mam- u rodziców w piwnicy- jak to jest mieć trójkę, i nie mieć wózka. Ani dla niemowlaka, ani dla roczniaka. Normalnie. Najpierw nosisz dziecko, a potem dziecko chodzi samo. Nie nie mam wózka w domu i nie chce mieć, i tak myślę często co by było gdyby był, myślę wtedy "jak ja bym ten wózek tu wtaszczyła". To normalne nie mieć wózka wcale, i o ile myślę, że gondola sie mogła by przydać gdzieś- np wczoraj syna położyłam w gondoli na chwile u znajomych- darł się:) to nie wiem po co chodzącemu dziecku wózek, parasolka, czy cokolwiek. A ja z tych co chodzą na dłuuuugie spacery. Dziecko wg mnie musi używać nóg i tyle.
I przyznaję, patrzę się z politowaniem na dwu-czterolatki w wózkach na spacerze, nic na to nie poradzę:)
Ja do roku Blanki wózek miałam, ale go nie użyłam ani razu na sacer, zdarzało się, że służył u babci jako łóżeczo/miejsce gdzie można na chwilę zadowolone niemowlę odłożyć.
Natomiast nie wyobrażam sobie życia bez wózka potem - aż do teraz. Czasami bym chyba ducha wyzionęła gdybym zmęczona, obładowana zakupami, teraz jeszcze w ciąży miała się użerać z Blanką, która wracała by swoim tempem. Aczkolwiek wózek jest teraz już odstawiany, na rzecz biegówki. Czasem jednak się jeszcze przydaje.
Wózek mamy, nawet dwa, po Kasi - ale przeze mnie prawie nie używane. Przez pierwsze pięć miesiecy jej życia korzystałam z gondoli, czasami, ale nigdy tego nie lubilam. Potem ja przeszłam w stu procentach na chusty, M. i czasem babcie woziły Młodą do 1,5 roku w wózku, najpierw 3w1, potem w Zappie. Potem przestaliśmy korzystać z wózka w ogóle. Teraz oba graty leżą na antresoli, a ja Kalinę tylko noszę - upał, nie upał, wszystko jedno, ostatnio doszłam do wniosku że i tak mi gorąco i się pocę, Malutka w sumie nie pogarsza sprawy... Chodzimy tak wszędzie i jest git, nie pojawia mi się myśl typu "z wózkiem byłoby wygodniej" - bo mnie by nie było...
Przy Antku użyliśmy wózka dwa razy (czyli imo łapie się na nieużywającego), tylko w chuście. I też nosiłam w upały, ale... On chustę lubił i potrafił przespać 2h, jak był starszy (4miesiące) i chciał się rozglądać, to hop na plecy, wózek dopiero parasolka, jak miał ok. 1,5 roku, na zmianę z wózkiem (przydawał się na piaskownicowe graty). Teraz bez wózka nie dałabym rady: Janek nie wytrzyma chuście dłużej niż pół godziny, śpi 20min, potem musi się rozprostować :) Także ZALEŻY JAK LUBI DZIECKO, no i mama ;)
Tak używaliśmy wózka jak R był mały. Raz w tygodniu do hipermarketu na zakupy z dzieckiem w chuście zakupami w gondoli.
Ja się zawsze zastanawiam czy są chore i na co (zwykle mi się wydaje, że pewnie mają wadę serca i nie mogą się męczyć).
Przy Rufinie kilka tygodni używałam spacerówki by mi obrazem w lornetce nie trząsł jak przestał spać na plecach u mnie. Raz nawet do autobusu wsiadłam z nim w wózku i to był wielki BŁĄÐ - ryczał, wyciągałam go w trakcie jazdy i przekładałam w MT.
Przy Indze kilka razy wózka użyłam: ze 3 razy wpięłam fotelik ze śpiącą Ingą a jak się obudziła to w fotelik walnęłam siaty z zakupami. Raz użyłam spacerówki bo chusty żadnej w aucie nie miałam a u rodziców wózek się kurzył.
Generalnie wózek kupiłam dla dziadków i przy obu dzieciach prawie z niego nie korzystali :twisted:. Wózki mi się kojarzą z niewygodą. Najbardziej się przydają to do użycia jako mobilne łóżeczko na działce co by dym z grilla na dziecko nie leciał.
do zoo wózek obowiązkowy i na spacerozakupy też
wszystko tak tachacie ? mi się nie chciało :)
Do zoo uzywalismy torby na zakupy na kolkach, przynajmniej wszedzie mogliy wejsc, a z wozkiem dzieciecym nie jest tak latwo
pisze z tel wiec brak polskich znakow
Zośka miała wózek który stał- przezylam, nosilam wszystko w plecaku, torbie. przy dwójce, bez samochodu, doceniam możliwość położenia janka w wózku, wrzucenia tobolkow na plac zabaw, czegokolwiek. Jakbym miała wszystko taszczyc to daleko bym nie wyszła. A czasem zmęczona upierdliwa trzylatka wskakuje na drzemke w drodze do domu
my kupiliśmy przyczepke rowerową, która jest też wózkiem i użytkujemy z powodzeniem od kiedy młoda lubi....czyli od momentu jak skończyła roczek....haha wcześniej się na nas gapili bo łazilismy z chustą/nosidłem a teraz komentują nasz wehikuł :-D a ja nawet jak spaceruję z tą przyczepką to mam tulę na biodrach zapiętą albo w sakwie.....a młoda tak sobie urozmaica .... wózek, nosidło, nóżki hehehe
na większe zakupy mamy samochód albo torbę o taką :-): http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/50212684/
Czterolatki tak, ale dwulatki? Toż to małe jest, krótkie nogi ma... Czasem zwyczajnie trzeba się gdzieś szybko przedostać, wózek wygrywa z chustą, bo coś i dlatego... My teraz mało używamy wózka, ale jak nastały upały to się przeprosiłam. Ja się bardzo marnie czuję, jak jest gorąco, jak dorzucę do tego jeszcze ciężką torbę to niestety wymiękam. O zakupach już nie ma w ogóle mowy. Myślę o wózku na zakupy, ale boję się, że mała będzie chciała go pchac i to będzie udręka dopiero.
Mała z resztą też nie jest najszcześliwsza na plecach w taką pogodę.
Przy starszej córce mogłabym nie mieć wózka. Pomimo swojej dużej ruchliwości, chustę uwielbiała. Od kiedy zaczęła chodzić używamy nóżek;-) ewentualnie MT/chusta. Obecnie na stanie mam niemowlaka wagi ciężkiej, który lubi wózek. Chusta ok, ale bez szału i na krótko... Bez wózka obecnie nie dałabym rady i bardzo mnie to wnerwia, bo wózki mnie ograniczają. Starsza zawsze łazi po krzakach, ucieka mi, zanim się obejrzę już wisi na jakiś drabinkach, albo zjeżdża na biegówce ze schodów:duh: a ja rzucam wózek i leeeeceee. Ale jak mam bobo w chuście to starsza kładzie się i odmawia chodzenia i spacer kończę z 8kg w chuście i 12kg na biodrze + biegówka w łapie, na szczęście to już tylko 3kg;-) także u mnie se ne da bez wózka, a z wózkiem jest upierdliwie:lol:
to trudny i złożony temat...moja Marysia była bardzo ciężkim i ruchliwym dzieckiem, a ja drobnej budowy ze skoliozą kręgosłupa...nie było wyjścia i spacerówka musiała być, szczególnie na zakupy, drugi Franek ciężki chłop, niestety uciekający więc wózek jest koniecznością przy zakupach i dalszych wyjściach, trochę zazdroszczę tym co mogą tylko nosić :( ale cóż na brak zdrowia nic się nie poradzi...