koleżanka podesłała mi taki artykuł - jeszcze nie czytałam - http://www.iwoman.pl/na-serio/psycho...,0,882029.html
Wersja do druku
koleżanka podesłała mi taki artykuł - jeszcze nie czytałam - http://www.iwoman.pl/na-serio/psycho...,0,882029.html
Ech, szkda gadać. Artykuł przedstawia matki noszące w chustach jako ślepo podążające z modą z hollywood bezmózgowe idiotki, które kryjąc się przed głosem rozsądku (mężem) wydają oszczędności życia bezmyślnie kupując kolejne chusty dla osiagnięcia chustowego orgazmu. Jest tylko jedna drobna wzmianka o tym że noszenie może byc dobre dla dzieci.
Wkurza mnie to. Wg. tego artykułu moge albo nosić i dodatkowo kierować sie modą AP, albo mieć własny mózg i go używać.
Jeżeli facet kupuje porsche za kilka milionów to żaden psycholog się nad jego emocjonalnością nie rozwodzi, tylko sam chętnie przejechałby się tym samochodem, a jak matka chce modnie wyglądać, to od razu zakrawa to na snobizm. Jak kogoś stać...przecież ludziom też odbija na punkcie samochodów, ale nikt ich nie wyzywa od wariatów gdy mają buty i kurtkę sygnowane znakiem firmowym. a mamy chustowe nie jeden raz są nazywane wariatkami (nie wspomniawszy o robieniu 'krzywdy' dzieciom).
"Miłośniczki chust żyją w tak hermetycznym środowisku, że mają nawet własny język. Na samą chustę matki mają kilkanaście określeń. Zawijas, szmatełko, chustełko, noszonka, motanka, gniazdko - to tylko niektóre z nich. Dzieci noszone w chustach to: chuścioch, chuścioszek, chustownik albo chuściak. A noszenie w chustach matki nazywają chuściarstwem, motaniem, kangurzeniem lub torbaczeniem."
:omg::omg::omg:
Połowy (co najmniej) określeń nie znam! Zwłaszcza tych na chustę...
No własnie miałam to pisać Aniu. Ciekawe kto udzielał autorce informacji, bo nigdy nie spotkałam się z tymi okresleniami ;)
Część tekstu jak żywo przypomina mi artykuł z polityki...
zdecydowanie inspirowane Polityką. Głupie i szkodliwe.
przeczytałam - ale głupi ten artykuł. No i autorka popisała się wyobraźnią z wymyślaniem tego slangu - widać artykuł z "Polityki" był dla niej jeszcze zbyt ubogi :roll:
chyba muszę nadrobić zaległości forumowe bo wiekszosci określeń na chuste i dziecko nie znam :twisted:
a jeszcze nie mogę dodać im komentarza!!
Dobra, dodałam :Pt
:thumbs down:
A ja wiem, skąd to słownictwo. O:
http://www.chustomania.pl/online/chu...atywny_slownik
A że nikt tak nie mówi...
Plus nieudolne kopiowanie "Polityki".
O, i jeszcze teza, że chusty to moda wylansowana przez celebrytów z hollywood... :duh
Większości określeń podawanych przez autorkę nie znam - ani na chusty, ani na dzieci chustowe.
A już wzmianki o bólu kręgosłupa i o tym, że dziecko da się ponosić kilkanaście minut... No chyba w wisiadle.
A moją 3.5 latkę noszę i po godzinie, ona to uwielbia ;-)
Nie no, jakaś beznadzieja ten artykuł. Tak jednostronnie wszystko zjechane.
Kuźwa, jak czytam ten artykuł, to widzę że ja chyba nic o chustach nie wiem.... :hide::hide::hide::hide:
Nieudolna kopia Polityki, do tego bez żadnego obeznania tematu. Mogłaby chociaż wejść na to forum i zobaczyć jak się mówi na chustę. I że nie każdy musi mieć szmatę za 1500zł. I że nie mamy wypranych mózgów przez hollywoodzką modę (bo byśmy nosiły dzieci w torbach na wysokości miednicy).
nie no, zakupienie kolejnej sukienki, płaszczyka czy torebki pasującej do kreacji/sytuacji jest jak najbardziej ok, ale dobranie koloru chusty do sytuacji juz nie.
Bardzo długo miałam jedną tylko chuste czerwona LL i długo zbierałam, aby zakupic cos mniej krzykliwego tym bardziej, ze chcialam chrzcić w chuście.
ech, nie ma to jak ktos o bez znajomosci tematu zabiera sie za pisanie...
Tendencyjny:( Po takim artykule jeszcze więcej babć obdarzy mnie SPOJRZENIEM. Jedyny pozytyw to to ze dowiedziałam się ze jestem zaje .. trendy;)